W całej Polsce brakuje strażaków
Chętnych do pracy w straży pożarnej brakuje w całym kraju. Również na Śląsku. Wielu już zatrudnionych odchodzi. Są sfrustrowani niskimi zarobkami. Szukają lepiej płatnej pracy w kraju, lub wyjeżdżają do Wielkiej Brytanii i Irlandii - opisuje "Dziennik Zachodni".
04.01.2008 | aktual.: 04.01.2008 00:40
Strażak średnio zarabia 2700 zł brutto. Na rękę - o jedną trzecią mniej. Do tego nie może nawet dostać pieniędzy za nadgodziny, bo nie pozwalają na to przepisy. Na Śląsku na koniec listopada na 3282 etaty wakatów było 40. Teraz ta liczba jest mniejsza, bo sporo osób zostało przyjętych do służby - podkreśla Jarosław Wojtasik, rzecznik śląskich strażaków.
W innych częściach kraju sytuacja jest jednak dużo gorsza. Chętnych do pracy brakuje. Podobnie zresztą jest we wszystkich innych służbach mundurowych. Powód niezmiennie ten sam - niskie zarobki - mówi Piotr Cholajda z Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej. Dodaje, że młody strażak może dostać na rękę niewiele ponad tysiąc złotych. Z latami służby pensja wzrasta, ale i tak jest niska.
Nasz zawód cieszy się ogromnym prestiżem i zaufaniem. To jednak nie wystarcza. Mamy rodziny, chcemy godnie żyć - dodaje Cholajda. Wspomina jak na wakacjach w Hiszpani spotkał młodego strażaka. Zapytał o zarobki. Kolega po fachu po dwóch latach pracy zarabiał 1600 euro. Pięć razy więcej niż on.
Coś drgnęło. Ustawa o modernizacji służb mundurowych przyniosła nam podwyżki. To jednak około 170 zł brutto miesięcznie więcej - podkreśla Cholajda. W komendzie straży w Wałbrzychu jest do obsadzenia aż 20 etatów. Kłopoty z naborem są ogromne. Na rekrutację przyszło 11 osób. Trzech nawet kilometra bez zadyszki nie przebiegło. Ośmiu skierowaliśmy na badania. Przejdzie je połowa. I co my mamy robić? - zastanawia się Julian Wachowski, zastępca komendanta. (PAP)