PolskaUwaga na "raty zero procent"

Uwaga na "raty zero procent"

Kredyt za darmo! Powrót do szczytnych idei
socjalizmu czy chwyt reklamowy? Oczywiście to drugie, bo raty zero
procent to dla banków dobry interes. Ale niekoniecznie dla
klientów, chyba że szybko spłacą kredyt - pisze "Gazeta Prawna".

Na raty bez prowizji i odsetek można kupić telewizor, wieżę hi- fi, pralkę czy lodówkę. Sprzedawcy zacierają ręce, gdyż promocja przyciągnęła do sklepów nowych klientów. Takich jak Ewę M., 25- letnią recepcjonistkę z Warszawy, która zarabia 1,2 tys. zł na rękę i o dużych zakupach mogła tylko marzyć.

- Co innego raty zero procent - mówi pani Ewa. Miesiąc temu kupiła pralkę za 1,5 tys. zł. Pralka pracuje na pełnych obrotach, a Ewa M. płaci za nią 160 zł miesięcznie. Tak będzie do września. - Poradzę sobie, tylko dlaczego musiałam zapłacić ubezpieczenie? - dziwi się pani Ewa. Ma żelazne zdrowie, stały etat i nic nie zapowiada, że mogłaby go stracić, zanim spłaci kredyt.

Anna Czerhoniak z firmy doradczej Expander nie jest jednak zdziwiona. - W gospodarce nie ma darmowego lunchu - mówi. Ma rację, gdyż nawet za kredyt bez odsetek trzeba zapłacić. Tak jak Ewa M., która wykupiła ubezpieczenie, choć nie musiała tego robić. Nikt jej o tym nie poinformował. Choć sieci handlowe oficjalnie twierdzą, że ubezpieczenie nie jest obligatoryjne, w praktyce sprzedawcy o tym nie mówią. Przekonała się o tym reporterka "GP", która w jednej sieci usłyszała, że polisę należy wykupić, a w innej - że nie.

Polisa nie jest tania - to zwykle 7 proc. pożyczanej kwoty. - Drogo i nie wiadomo, po co - mówi A. Czerhoniak. Dla kupującego polisa nie jest potrzebna, ale dla kredytodawcy - owszem. Zwłaszcza, gdy w grę wchodzą większe kwoty pożyczane na dłuższy okres. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)