Uśmiech Obamy, łzy Clinton?
Gdy zamykaliśmy to wydanie „Przekroju”, Barack Obama prowadził w sondażach przed prawyborami w New Hampshire. Jego wygrana zmniejsza szanse Hillary Clinton na start w wyborach prezydenckich
10.01.2008 | aktual.: 10.01.2008 10:04
Czy warto wierzyć sondażom, Czytelnik będzie mógł ocenić sam. Rzadko się jednak zdarza, by statystycy mylili się tak bardzo. – Nie jest łatwo. Przecież widzę, co się dzieje – mówiła pani senator do swoich zwolenników, a w jej oczach wyraźnie było widać łzy. I nic dziwnego. W zeszłym tygodniu podczas pierwszych prawyborów w stanie Iowa była prezydentowa poniosła dotkliwą porażkę. Przegrała nie tylko z ciemnoskórym Barackiem Obamą, ale także z senatorem Johnem Edwardsem, który wśród Demokratów miał odgrywać wyłącznie rolę statysty. Przed New Hampshire Clinton udało się wyjść na drugą pozycję, ale jej strata do Obamy była w poniedziałek nadal gigantyczna – wynosiła prawie 10 punktów procentowych. To oznacza, że sondaże dawały jej tylko iluzoryczną szansę na uniknięcie drugiej porażki z rzędu, a tym samym iluzoryczną szansę na uzyskanie nominacji do startu w wyborach prezydenckich. Wiele wskazuje na to, że w wyścigu do Białego Domu Demokratów będzie reprezentował czarny Amerykanin.
Na uzyskanie nominacji z ramienia rządzącej Partii Republikańskiej największe szanse ma na razie John McCain. Wprawdzie nie wygrał w Iowa, ale zdecydowanie prowadził w sondażach przed prawyborami w New Hampshire, które uważane są za bardziej miarodajne. W tej chwili wydaje się, że zagrozić może mu tylko były gubernator Nowego Jorku Rudolph Giuliani, który swoją kampanię wyborczą na dobre rozpocznie dopiero pod koniec stycznia w stanie Floryda.
Nominacja Baracka Obamy może być dobrą wiadomością dla Republikanów. Eksperci twierdzą bowiem, że Amerykanie mogą oddać głosy na McCaina lub Giulianiego tylko dlatego, że nie są jeszcze gotowi na ciemnoskórego prezydenta.
RAF