USA: będą liczyć dalej
Republikański kandydat na prezydenta USA George W. Bush odwoła się do Sądu Najwyższego USA od decyzji Sądu Najwyższego Florydy w sprawie uwzględnienia głosów obliczonych ręcznie w tym stanie.
Informację tę przekazała w środę telewizja CNN.
Sąd Najwyższy na Florydzie zdecydował we wtorek wieczorem, że ręcznie liczone głosy muszą być uwzględnione w końcowych wynikach wyborów prezydenckich w tym stanie.
Werdykt sądu jest zwycięstwem obozu demokratycznego kandydata Ala Gore, który ma nadzieję, że ręczne liczenie zniweluje dotychczasową przewagę jego republikańskiego rywala George'a Busha. Wyniki wyborów na Florydzie zadecydują o ostatecznym rezultacie wyborów w całych Stanach Zjednoczonych.
Jednocześnie, sąd wyznaczył datę 26 listopada jako ostateczny termin ręcznego obliczenia głosów.
Wiceprezydent Al Gore wyraził satysfakcję z wtorkowego orzeczenia Sądu Najwyższego na Florydzie. Gore ponownie zaprosił swego republikańskiego rywala na spotkanie, aby złagodzić napiętą atmosferę zaciekłych partyjnych sporów w związku z wyborami.
Obóz republikanów skrytykował natomiast orzeczenie Sądu Najwyższego Florydy. Współpracownicy George'a W. Busha, oskarżyli w środę rano Sąd Najwyższy na Florydzie o przekroczenie uprawnień oraz "zmianę reguł gry".
Zdaniem republikanów, werdykt sądu na Florydzie zapadł w momencie, gdy trwał już proces wyborczy, co stanowi naruszenie prawa.
W Miami-Dade, jednym z trzech hrabstw Florydy, które nie zgłosiły jeszcze oficjalnych rezultatów głosowania w amerykańskich wyborach prezydenckich, zrezygnowano w środę z ręcznego przeliczania wszystkich oddanych tam głosów. Uznano, że ręczne przeliczenie wszystkich 700 tys. głosów nie będzie możliwe. W tej sytuacji zdecydowano się policzyć ręcznie tylko głosy, odrzucone podczas liczenia maszynowego - łącznie 10 600.
Walka toczy się niemal o każdy głos. Republikanin George W. Bush wyprzedza na Florydzie Demokratę Ala Gore'a zaledwie 930 głosami.
Z arytmetyki wyborczej wynika, że kandydat, który wygra na Florydzie z jej 25 głosami elektorskimi, zasiądzie w Białym Domu. (miz)