Urodzone sadystki?

Kobiety w mundurach, torturujące nagich mężczyzn – jeśli Amerykanie zamierzali rozwścieczyć Arabów, nie mogli wpaść na lepszy pomysł – przedrukowuje tygodnik „Forum” za „Spectatorem”.

„Kobieta-żołnierz” – powinno być wyrażeniem wewnętrznie sprzecznym. Ale sprawy mają się inaczej, kiedy dobrobyt i wygodny dostatek pozbawiają społeczeństwo wglądu w realia życia jego własnych sił zbrojnych; zapanowało, zdaje się, przekonanie, że jedyne, co różni naszego żołnierza od przeciętnego czytelnika postępowych gazet, to jego tężyzna fizyczna. W takim razie – czemu kobiety nie miałyby służyć w wojsku?

Tymczasem walka na froncie to z konieczności życie w strasznym brudzie i niewygodach. Jeśli narażamy kobiety na takie warunki, to upadla to nas wszystkich i czyni nasze życie nędzniejszym. Charles Guthrie, były szef sztabu, powiedział kiedyś przed komisją parlamentarną, że bardziej boi się mieć w okopach kobiety niż homoseksualistów.

Major Lady Macbeth

Kobiety od zawsze mitygowały męski instynkt walki. Kobieca niechęć do stawiania czoła okropnościom wojny ułatwiła nieraz zachowanie pokoju. Ten łagodzący czynnik zanika, jeśli sfeminizujemy siły zbrojne; co gorsza, kobiety odarte ze swojej łagodnej natury degradują i odzierają ze specyfiki całą swoją płeć. Osadzone w więzieniach zachowują się nieraz gorzej od mężczyzn, szybciej tracą godność.

Wyobraźmy sobie pluton złożony z szeregowych Klitajmestr pod dowództwem majora Lady Macbeth. Zdjęcia z Abu Ghraib byłyby o ileż mniej szokujące, gdyby nie było na nich kobiet w mundurach. W świecie muzułmańskim ludzka fizjologia i nagość to szczególnie mocne tabu. Wśród Beduinów nie do pomyślenia jest, żeby mężczyzna rozebrał się przed innymi; nawet jego żona prawdopodobnie nigdy nie ogląda go nagiego w pełnym świetle dnia. Jeśli armia amerykańska zamierzała wspomóc wrogą propagandę i rozwścieczyć widzów Al-Dżaziry, nie mogła wpaść na lepszy pomysł niż to, co wyprawiali jej żołnierze w więzieniu Abu Ghraib - pisze "Forum".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)