Około godziny 14 właściciel autokaru podjechał na stację paliw w Buku, by zatankować. Później wszedł do budynku, aby zapłacić. - Czekał na fakturę. Wiedziałem, że przyjechał sam, więc byłem zaskoczony, że jego autobus odjeżdża. Gdy mu to powiedziałem, sądził, że to żart - relacjonuje Sławomir Dziurla, pracownik stacji. - Kiedy odwrócił głowę, autobus już wyjeżdżał ze stacji. Szybko wybiegł na zewnątrz, a my za nim. Wtedy podjechał radiowóz.
Złodziej nie reagował na wezwania policjantów, by się zatrzymał. Policjanci prosili mieszkańców, by odsunęli się od drogi, kierowców - by zjeżdżali na pobocze. Pościg trwał. Kierujący autobusem próbował spychać na pobocze radiowóz, funkcjonariusze zaczęli więc strzelać. Celowali w powietrze i tylne koła. To zrobiło wrażenie na złodzieju - zatrzymał się przy parkingu leśnym przed Opalenicą. Trwa wyjaśnianie sprawy. (PAP)