Unijne referendum na Słowacji
W piątek o godzinie 14.00 na Słowacji rozpoczyna się dwudniowe unijne referendum.
Ponad pięć tysięcy lokali wyborczych będzie otwartych przez 15 godzin; referendum zacznie się w piątek o godzinie 14.00, zakończy w sobotę o tej samej godzinie. W nocy - od 22.00 w piątek do siódmej rano w sobotę - lokale będą zamknięte; wieczorem komisja pod okiem obserwatorów zaplombuje urnę i wejście do lokalu, który przez noc będzie pilnowany przez umundurowanych policjantów.
Oficjalne wyniki referendum będą znane w niedzielę w południe. Jego uczestnicy będą odpowiadać na jedno pytanie: "Czy zgadza się Pan/Pani, aby Republika Słowacka została krajem członkowskim Unii Europejskiej?".
Słowacy to w zdecydowanej większości zwolennicy integracji, ale nie ma pewności, czy referendum będzie ważne - musi w nim wziąć udział - podobnie jak w Polsce - minimum połowa uprawnionych do głosowania.
Z wcześniejszych sondaży wynikało, że za wejściem Słowacji do Unii Europejskiej zamierza głosować 77% deklarujących udział w referendum, 14% nie jest zdecydowanych, a przeciw jest tylko co dziesiąty (9%).
Gorzej może być z frekwencją; aby wyniki były ważne, musi wynieść minimum 50 procent, tymczasem - według sondaży - w pełni zdecydowanych głosować jest 42% Słowaków, a co czwarty (24,8%) podkreśliłby odpowiedź "raczej tak".
Kilka godzin przed otwarciem lokali wyborczych Słowacy mówili: "Oczywiście, że będę głosować za wejściem do Unii Europejskiej. Jak nie my, to choć nasze dzieci będą miały lepiej"; "Jestem za. Przecież jesteśmy w Europie, mamy wspólną, chrześcijańską historię".
"Jeszcze nie wiem, ale chyba tak. Wiem, że istotna jest frekwencja. Mam świadomość, że Unia to nie tylko pozytywne rzeczy, jakby wydawało się na pierwszy rzut oka. Musimy tam być, ale zalecam naszym politykom, aby zdjęli klapki z oczu" - powiedział Ondrej, student z Bratysławy. Z kolei 59-letni Jan, bezrobotny uważa, że należy głosować na tak, "aby nie było powrotu do tego, co już tu było. Nadal przy "korycie" jest dużo ludzi ze starego reżimu, komunistów i mam nadzieję, że Unia to zmieni".
"Jestem przeciw. Będziemy dla nich tanią siłą roboczą i miejscem zbytu tanich, ale słabych jakościowo towarów" - uważa 43-letni Marian, rzemieślnik. (mk)