Unia Wolności gratuluje zwycięzcom i ma nadzieję, że ten nieodwracalny proces, który rozpoczął się po 1989 roku będzie trwał i że nowy rząd będzie się kierował zgodnymi z nim regułami - powiedział w niedzielę wieczorem Bronisław Geremek.
Wstępne prognozy wyników wyborów zebrani w Pałacu Ostrogskich przyjmowali żywiołowo. Po wyniku koalicji SLD-UP słychać było oklaski, po notowaniach Platformy Obywatelskiej - pomruk niezadowolenia. 9-procentowe poparcie dla Samoobrony i 6,5-procentowe dla Ligi Polskich Rodzin wzbudziło okrzyk niedowierzania. Gdy wymieniano wynik UW - rozległy się brawa.
Takie poparcie nas zobowiązuje - powiedział Geremek i dodał: Przyrzekamy, że program naszej partii - mam na myśli program potrzebny Polsce - będzie realizowany.
Przewodniczący stwierdził, że całą kampanię traktuje jak długi marsz, którego następnym krokiem będą wybory samorządowe w 2002 roku. Liderzy Unii Wolności zapewniali, iż mimo nienajlepszych notowań ich partia będzie trwać. I właśnie na to mają nadzieję działacze.
W rozmowach kuluarowych określano tych, którzy przed wyborami przenieśli się z UW do innych ugrupowań jako "szczury uciekające z okrętu".
Oceniając przyczyny porażki Unii, Geremek powiedział, że inne partie uzyskały przewagę zbijając kapitał na niezadowoleniu społeczeństwa.
Liderzy UW apelowali, by 23 września był dla zwolenników ugrupowania dniem wiary i nadziei, nie porażki. Nie martwimy się, mówimy, że damy sobie radę - mówił Geremek.
Unici pamiętają cały czas, że podane rezultaty to wyniki wstępne i nadal mają nadzieję na ich zmianę. W ogrodach pałacu mówi się, że przyjaciele UW głosują po godz. 18.00, więc wyniki z tej godziny są najgorsze z możliwych. Przewodniczący Unii zapewnił, że ewentualna porażka partii nie oznacza żadnych zmian programowych.(kar)