Unia argentyńska
Zarzut oszustwa postawiono dwóm pracownikom
bielskiej filii Unii Rozwoju i Wspierania Finansowego. Oferowali
oni pożyczki. Jednak przynajmniej 30 klientów, choć wnieśli
wysokie opłaty, kredytu nie otrzymało - informuje "Dziennik
Zachodni".
Zdaniem podkomisarza Janusza Natkańca z bielskiej policji, pokrzywdzonych jest dużo więcej. Podczas przeszukania siedziby bielskiej filii policjanci przechwycili bowiem 170 kompletów podpisanych już umów.
Natkaniec wyjaśnia, że sposoby udzielania kredytów wskazują, iż chodzi o typowy system argentyński: klienci wpłacają pieniądze, ale zamiast otrzymać pożyczkę czy kredyt gotówkowy, słyszą jedynie obietnice. Żadna z osób, które się do nas zgłosiły, nie otrzymała ani pożyczki, ani nie dostała pieniędzy z powrotem - dodaje podkom. Natkaniec.
Poszkodowani, podpisując umowę i wpłacając pieniądze, nie mieli świadomości, że kredytu mogą nie otrzymać. Ludzie zostali wprowadzeni w błąd - mówi Natkaniec. Gdy sąd udowodni oszustwo, podejrzanym o nie grozi 8 lat więzienia.
Oprócz bielskiej filii Unii, policja zainteresowała się też wrocławską centralą firmy. "DZ" zadzwonił tam. Już wyjaśnialiśmy, że nie działamy w systemie argentyńskim. Przepisy zakazujące stosowania tego systemu weszły w życie przed naszym powstaniem, sąd by nie zarejestrował naszej działalności - powiedziała osoba dyżurująca pod numerem telefonu Unii.
Wyjaśniła też, że do szefów nie można się dodzwonić, bo nie odbierają telefonów. Nie można też przesłać wzoru umowy, którą firma podpisuje z klientem. Nawet nie mamy faksu - tłumaczyła rozmówczyni. (PAP)