Ultrakatolicka woda z mózgu
Grzegorz Górny, kiedyś redaktor naczelny ultrakatolickiej "Frondy", a obecnie szef "Ozonu", postanowił zrobić film o homoseksualistach w Kościele Szwecji. Zamiast tego zrobił widzom wodę z mózgu. I nie wierzę, że zrobił to przypadkowo. Film emituje kanał Polsat Zdrowie i Uroda.
16.09.2005 11:59
Koncepcja filmu banalnie prosta. Gwoździem programu są rozmowy z księdzem-gejem i panią ksiądz. Oczywiście lesbijką. To Ci źli. Jest też bohater pozytywny - zielonoświątkowy pastor Ake Green, prześladowany w ojczyźnie za opartą na Biblii krytykę homoseksualizmu i pełną chrześcijańskiej miłości wypowiedź, że "homoseksualiści to rak toczący całe społeczeństwo". Między rozmowami przebitki z homoseksualnych parad, kontrowersyjnej wystawy "Ecce Homo" i rozmów z ludźmi wypowiadającymi się na temat przemocy w związkach homoseksualnych i tego, że pokaźna część Szwedów ma przynajmniej jednego rodzica homoseksualistę.
Co mnie zbulwersowało? Ano tendencyjne przedstawienie obrazu Kościoła Szwecji. W zasadzie obraz tego Kościoła, jaki zapamiętuje widz, jest - używając eufemizmu - jedną wielką fikcją. Ale fikcją po myśli pana Górnego, która trafia w większości katolickim społeczeństwie na podatny grunt.
Jakoś wierzyć mi się nie chce, że redaktor Górny nie znalazł w Szwecji żadnego heteroseksualnego księdza luterańskiego. W zasadzie to jestem pewien, że takowi istnieją, a to utwierdza mnie w przekonaniu, że film miał pokazywać wytwory chorej wyobraźni jego twórców, a nie rzeczywistość. Już mniejsza o to, co mówili bohaterowie filmu. Tacy ludzie w Kościele Szwecji oczywiście są, jedni się z nimi zgadzają, inni nie. Przeraża natomiast sposób realizacji. Od braku wypowiedzi ludzi o umiarkowanych poglądach, po wplątanie w emitowane wypowiedzi scen z parad równości, i to tych wyjątkowo obscenicznych, z równością mających mało wspólnego. Bo jak wiadomo parada równości paradzie równości równa nie jest.
Punktem kulminacyjnym była scena w iście frondowskim stylu. Wspomniana pani ksiądz wychodzi z budynku, nad drzwiami którego widnieje starochrześcijański symbol PAX. Zaraz po tym kamera najeżdża na znajdującą się wyżej swastykę. Bez słowa komentarza, co swastyka w Skandynawii symbolizuje. Wnioski? Luteranie w Szwecji to albo homoseksualiści, albo homoseksualiści z nazistowskim zacięciem. Żałosne.
Co mnie dziwi? Ano to, że polscy luteranie jakoś na ten film nie reagują. Nie robią tego, co robią katolicy reagując - czasem słusznie, czasem nie - na wypowiedzi nieprzychylne ich Kościołowi. Nic nie słychać o obrazie uczuć religijnych. Cisza. Ale mylą się ci, którzy myślą, że film o Kościele Szwecji nie dotyczy Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego w RP. Dotyczy. Bo przeciętny Polak nie wie o instytucjonalnej niezależności Kościołów luterańskich. Luteranin to luteranin - obraz szwedzkich luteranów wprost przekłada się na obraz luteranów polskich. A zresztą, nawet gdyby tak nie było, to i tak po ludzku trudno się zgodzić z milczeniem, kiedy bratni Kościół jest w perfidny sposób obrzucany błotem ot tak, dla sportu.
Zastanawiam się też, gdzie się podziewają ci najetyczniejsi z etycznych, czyli Rada Etyki Mediów? Śmiem twierdzić, że gdyby zrealizowano w podobnym stylu program np. o papieżu, już by działała...
I tak sobie myślę, co by się stało, gdyby ktoś nakręcił dokument o polskim Kościele Rzymskokatolickim na podstawie rozmów z ks. Henrykiem Jankowskim i o. Tadeuszem Rydzykiem? Być może wyłoniłby się z tego obraz Kościoła bliskiego "Frondzie", ale z rzeczywistością mającego mało wspólnego. Na szczęście.
Piotr Kalinowski
Ekumeniczna Agencja Informacyjna