W środku pola pojawiły się ogromne koła - pokazuje ręką pani Wiesława. Natychmiast zawołałam mamę i wnuczka. Pomyślałam, że to zrobili przybysze z innej planety. Dwadzieścia lat tu mieszkamy, ale coś takiego zdarzyło się pierwszy raz. Przez cały dzień jestem w domu, na pewno nikt wcześniej nie pracował na polu - zapewnia pan Zbigniew, mąż pani Wiesławy.
Pan Henryk dodaje, że wieczorem, tuż przed północą przez kilka minut nad polem widział świecący obiekt. Z szuflady wyjął lornetkę, ale ta dziwnym zbiegiem okoliczności nie chciała ustawić ostrości. Niemal w tym samym czasie w telewizorze pojawiły się zakłócenia. Nagle zniknął obraz, a kiedy znów wyjrzałem przez okno, to "coś" odleciało w stronę Pabianic - opowiada pan Henryk.
Pies pani Haliny, innej lokatorki bloku przy Napierskiego, zbudził się w nocy i zaczął ujadać. Podbiegał do okna, stawał na dwóch łapach, tak jakby chciał wydostać się na zewnątrz. Nigdy się tak nie zachowywał - opowiada pani Halina. Wystraszyłam się, bo na mnie też warczał. Później zaczął się kręcić wkoło. Pies uspokoił się po kilkunastu minutach".