PolskaUciekł policji na dach

Uciekł policji na dach

Policjanci weszli siłą do mieszkania mężczyzny, którego podejrzewali o handel narkotykami. Ten jednak zdążył uciec przez okno na dach czteropiętrowej kamienicy, gdzie spędził prawie sześć godzin. Temperatura powietrza wynosiła wtedy minus trzy stopnie, wiał silny wiatr.

Uciekł policji na dach

12.03.2005 | aktual.: 12.03.2005 09:51

Legniczanka, która nie chciała w czwartek wpuścić policjantów do mieszkania, twierdziła, że nie ma w nim syna. Funkcjonariusze słusznie podejrzewali, że jednak był. Kiedy weszli do niego siłą, zorientowali się, że podejrzany mógł uciec przez okno. Świadczył o tym ślad podeszwy buta, zostawiony przez uciekiniera na parapecie za oknem. 28-letni legniczanin uciekł na dach, a potem gdy go dostrzeżono, zagroził, że z niego skoczy.

Znaleźli narkotyki

Policjanci podejrzewali mężczyznę o handel narkotykami. Postanowili go zaskoczyć w mieszkaniu. W czwartek zatrzymano piętnastolatka, którzy miał przy sobie dwie porcje marihuany. Nastolatek wskazał skąd otrzymał działkę. Po przeszukaniu mieszkania przy ul. Nowy Świat znaleziono tam cztery porcje narkotyku. Policja musiała namawiać desperata do zejścia z dachu.

Na miejsce sprowadzono negocjatorów, którzy weszli na dach i stamtąd prowadzili rozmowy z mężczyzną. Dopiero po pięciu godzinach udało się namówić go do zejścia i oddania się w ręce policji. Akcję zakończono wieczorem o godz. 20.15. – Mężczyzna ten był wcześniej karany za przestępstwa związane z narkotykami. Tym razem odpowie za posiadanie marihuany oraz udzielenie jej innej osobie – mówi kom. Sławomir Masojć z legnickiej policji.

Bardzo zmarzł

Mężczyzna został zatrzymany do wyjaśnienia i noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań. – Desperat na pewno bardzo zmarzł. Siedział na dachu pięć godzin, a temperatura wynosiła minus trzy stopnie Celsjusza. Wiał przy tym silny wiatr – mówi Leszek Gławęda ze Straży Pożarnej w Legnicy. Podkreślił, że akcja kosztowała straż około 8 tys. zł.

Kosztowna akcja

– Zauważyliśmy, że młody człowiek, przez którego doszło do zamieszania, ewidentnie chciał zrobić wokół siebie dużo szumu. W takich sytuacjach ludzie mają nadzieję, że desperackimi wyczynami pomniejszą swoją odpowiedzialność w sprawach karnych. Do akcji musieliśmy sprowadzić specjalistyczny sprzęt z Lubina, bowiem nie dysponujemy skokochronem. Przecież w tym czasie ten sprzęt mógł być potrzebny gdzie indziej – dodaje Gławęda.

Ewa Szczecińska

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)