Uciekinier z terrarium
- Siedział na drzewie. Był zielony i wielki. Jak smok. Przyjechali strażacy i gdzieś go zabrali - opowiada z przejęciem dziewięcioletni Paweł, który z przejęciem, od początku do końca, zza krzaka obserwował całą akcję.
Blisko 1,5 metrowej długości legwana zielonego siedzącego na czubku drzewa z tyłu budynku przy ul. Piastowskiej zobaczył wczoraj po południu przez lornetkę jeden z lokatorów. Natychmiast zaalarmował straż miejską. - Zwierzak naprawdę był duży. Ale siedział na drzewie spokojnie, nikomu nie zagrażał. Wezwaliśmy więc straż pożarną i pracowników zoo, żeby ściągnęli go na ziemię - opowiada Jacek Marszałek, strażnik miejski. Strażacy wwieźli do góry weterynarzy z zoo specjalnym podnośnikiem.
Cała akcja nie trwała więcej niż 20 minut. - Zmarzł trochę tam na górze. Wieziemy do zoo go ogrzać - tłumaczył Tomasz Grabiński, weterynarz. Paweł Twardowski, jeden z mieszkańców kamienicy, który razem z sąsiadami obserwował akcje ściągania zwierzęcia z drzewa, opowiada, że widział już tego legwana przed kilkoma tygodniami na ogródkach działkowych. - Pewnie już dawno komuś uciekł i przez cały czas błąkał się po okolicy - przypuszcza.
Legwan zielony to jedna z największych roślinożernych jaszczurek. Osiąga nawet 2 metry długości. Żyje na lesistych brzegach rzek Ameryki Południowej i Środkowej. Każdy kto chce go trzymać w domu musi zarejestrować zwierzę w wydziale środowiska właściwego urzędu miejskiego.
Krzysztof Kamiński