Ubytki bez znaczenia
Jak przed laty rekrutował Lepper ludzi do
Samoobrony? Stawał na blokadzie lub pikiecie wraz z okolicznymi
zwolennikami. Wszystko było mu jedno, kto to jest, bo szukał
dyspozycyjnych ciał do zatarasowania drogi, a nie liderów czy
posłów - komentuje w "Gazecie Wyborczej" Ewa Milewicz.
24.07.2003 | aktual.: 24.07.2003 09:23
Liderów Lepper nie szukał, bo liderem był sam. Posłów nie szukał, bo Samoobronie przez lata poselstwo nie groziło. I wkrótce - już w Sejmie - jednych wyrzucał: za pijaństwo, bójkę, interesy nie do obrony i nie do ukrycia, za stawianie oporu, zadawanie niewygodnych pytań. Inni sami przejrzeli i odchodzili, zarzucając Lepperowi szerzenie "anarchii", "demagogię", "populizm", "prymitywne i brudne zachowania".
Ale z punktu widzenia Leppera te ubytki nie mają znaczenia. Do następnych wyborów zrobi się nowy zaciąg. Lepper nie boi się pustego klubu. On się boi poprawy w gospodarce i spadku bezrobocia. To jest święcona woda na Leppera - pisze autorka komentarza w "Gazecie Wyborczej".