Turystyka dentystyczna
Przestaje pan leczyć Polaków, a ja panu
dowożę pacjentów z Niemiec - taką ofertę dostał Stanisław
Kownacki, znany krakowski stomatolog. Odmówił. Ale napór
niemieckich pacjentów na polskich dentystów to pewna wiadomość -
informuje "Gazeta Wyborcza".
17.04.2004 | aktual.: 17.04.2004 09:07
"Zjawił się u mnie Niemiec polskiego pochodzenia. Wpadł na genialny pomysł, jak zarobić na różnicy cen usług stomatologicznych" - opowiada dr Kownacki. W Niemczech kilka koronek kosztuje 4 tys. euro. Kasa chorych refunduje 1685, a pacjent dopłaca 2315 euro. W Polsce ten sam zabieg to nieco ponad 1 tys. euro. Leczysz się w Polsce i zostaje ci 685 euro! - pisze gazeta.
Według dziennika, o tym kieszonkowym pośrednik też pomyślał. Chce współpracy tylko z przychodniami, które już przyjmują Niemców, i to w miastach atrakcyjnych turystycznie. Krakowska przychodnia Kownackiego jest idealna - od lat leczy Anglików, Szkotów i Niemców. Wstawienie sześciu implantów zajmuje dobremu dentyście 30 min. A potem wycieczka na Wawel - z pełnym uzębieniem.
Niemców ściąga do naszych dentystów tegoroczna zmiana przepisów w tamtejszych kasach chorych: obniżka refundacji za usługi stomatologiczne zmusza pacjentów do większych dopłat, wolą więc jechać do Polski; niemieckim kasom wolno teraz zawierać kontrakty z zagranicznymi przychodniami bez pośredników (gość dr. Kownackiego chciał pewnie być pierwszy, nim polscy dentyści się o tym dowiedzą); kasy muszą zwrócić ubezpieczonemu tyle, ile płacą za tę samą usługę na rynku niemieckim - informuje "Gazeta Wyborcza".