Trzy pomyłki i pogrzeb
W sobotę miał się odbyć pogrzeb Jerzego
Żurka. Dzień wcześniej uroczystość została odwołana. Rodzinę
powiadomiono, że krewny nie zmarł, choć wcześniej jego śmierć
potwierdziły szpital, policja i prokuratura. Bulwersującą sprawę
opisuje "Express Bydgoski".
07.11.2005 | aktual.: 07.11.2005 07:30
Rodzina o śmierci dowiedziała się w środę. Arkadiusz Stanisławski, szwagier rzekomo zmarłego, szybko pojechał na policję. Dyżurny potwierdził wiadomość. Po bliższe szczegóły policjanci skierowali rodzinę do bydgoskiego Zakładu Medycyny Sądowej Collegium Medicum UMK.
- Gdy poprosiliśmy o akt zgonu, potrzebny do przygotowania pogrzebu, skierowano nas do Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz- Południe. Pani prokurator stwierdziła, że brat zmarł w szpitalu wojewódzkim, wspomina Joanna Stanisławska, siostra Jerzego.
Tymczasem do Tadeusza, brata Jerzego, zadzwoniła właścicielka zakładu pogrzebowego i powiedziała, że krewny żyje i leży na oddziale neurochirurgicznym szpitala im. dr. A. Jurasza. Dodała, że zwłoki poddane sekcji w Zakładzie Medycyny Sądowej zidentyfikowano jako ciało innego mieszkańca Solca Kujawskiego, który trafił do bydgoskiego szpitala dzień przed Jerzym Żurkiem.
- Po otrzymaniu tej wiadomości natychmiast pojechaliśmy do brata. Leżał półprzytomny, ale nas rozpoznał, mówi Tadeusz Żurek. - To był dla nas szok, podobnie jak dla całej rodziny, którą natychmiast powiadomiliśmy, że Jurek na szczęście żyje i pogrzeb został odwołany.
Kulisy tej makabrycznej sprawy ma wyjaśnić śledztwo wszczęte przez Komendę Miejską Policji w Bydgoszczy. (PAP)