Trener molestował nieletnich
Przez pięć lat prokuraturze, a potem sądowi,
nie udało się zakończyć sprawy trenera oskarżonego o molestowanie
seksualne nieletnich. Mężczyzna na obozach sportowych urządzał dla
swoich 12-13-letnich podopiecznych upokarzającą "zabawę" w
smarowanie genitaliów m.in. pastą do zębów - pisze "Gazeta
Wyborcza".
14.01.2006 | aktual.: 14.01.2006 07:25
Dziennik przypomina, że sprawa trenera trwa już 57. miesiąc. Proces poznańskiego dyrygenta Wojciecha K. w dwadzieścia miesięcy zakończył się prawomocnym wyrokiem sześciu lat więzienia. Był trudniejszy, więcej dzieci było tam pokrzywdzonych.
Ojciec Leszka, dziecka pokrzywdzonego w sprawie trenera: - Było już 17 rozpraw. Psychicznie siadłem, czuję, że to się nigdy nie skończy.
Maria Keller-Hamela, psycholog z fundacji "Dzieci Niczyje": - Jeszcze nie spotkałam się ze sprawą, w której prokuratura i sąd popełniłyby tyle błędów, z krzywdą dla dzieci.
Trener (44 lata, dwoje dzieci, dziś handlowiec) twierdzi, że odszedł ze sportu. Odmawia rozmowy o szczegółach.
Wczoraj 18. rozprawę - przed Sądem Rejonowym w Nowym Dworze - asesor Beata Jakubowska utajniła, gdy na sali pojawił się dziennikarz "Gazety". Chce chronić dobre imię oskarżonego i spokój pokrzywdzonych.
Akt oskarżenia to trzy zarzuty i półtorej strony uzasadnienia. Zarzuty dotyczą trzech obozów sportowych dla 12-, 13-letnich chłopców. - Trener wprowadził na nich obrzęd "zielonej nocy". Smarowanie - tak to się nazywało. W użyciu była pasta do zębów i mieszanina pasty, szamponu, maści rozgrzewającej dla sportowców - mówi Emilia Naumann, pełnomocnik pokrzywdzonego chłopca.
Smarowanie miało swój rytuał. Wysmarowany wskazywał następną ofiarę, często przyjaciela z boiska, z pokoju. Ofiarę przyprowadzano na ogólną salę. Rozbierano do naga. Opornych przywiązywano do stołu. Ulubieńców trener smarował osobiście.(PAP)