Tramwaje pościgowe
Wsiadając do tramwaju, nie jesteś bezpieczny. Motorniczowie, chcąc przestrzegać rozkładów jazdy ustalanych przez Zarząd Transportu Miejskiego, jeżdżą jak piraci - pisze "Życie
Warszawy".
17.06.2004 | aktual.: 17.06.2004 07:46
"Według urzędników ZTM, z Huty na Gocławek nie powinnam jechać dłużej niż godzinę" - twierdzi Katarzyna Leonczak, motornicza szóstki. "Abym mogła wozić pasażerów bezpiecznie, brakuje kilkanaście minut". "Śrubuje się nam rozkłady tak, że nieraz musimy wpychać się na czerwonym świetle" - mówi Grzegorz Kupis, wiceprzewodniczący Związku Zawodowego Sierpień 80.
Efekty tej sytuacji? Wypadki takie jak we wtorek na rondzie Starzyńskiego. Zderzyły się tam dwa składy - jedynka i szesnastka. Kilkanaście osób ucierpiało. Wczoraj przejechaliśmy trasą szesnastki. Pracownicy Tramwajów mają rację: chcąc być o czasie, łamią przepisy. Za spóźnienie nie grożą im kary pieniężne. Ale kary te płacą ich bazy - podaje dziennik.
Tramwajarze wolą więc przestrzegać rozkładu, nawet gdy jest to niebezpieczne. Grzegorz Dziemieszczyk, kierownik Działu Organizacji Przewozów ZTM, gdzie ustala się rozkłady, twierdzi zaś, że... nie dostał żadnych uwag od motorniczych! - informuje gazeta. (PAP)