Tragedia na rajdzie
Rozpędzony samochód wylatuje z drogi. Wpada w grupę kibiców. Z impetem uderza w 18-letnią kobietę i jej 20-letniego kolegę. Oboje giną na miejscu. Do szpitala trafia trzecia z ofiar: 19-letnia dziewczyna. Wszyscy przyjechali z Ostrowa Wielkopolskiego.
Lekarze niechętnie udzielają informacji o stanie zdrowia rannej. Jest przytomna. Jej stan jest stabilny - informuje dr Ryszard Mroziewski. - Doznała poważnych urazów wewnętrznych. Całego zdarzenia nie pamięta - dodaje.
Byli poza taśmą
Tak tragiczny wypadek zdarzył się po raz pierwszy w pięcioletniej historii tego rajdu. Czarny peuegot oznaczony numerem 42 jechał odcinkiem specjalnym na ulicy Widokowej. Kierował nim rajdowy debiutant. Samochód wypadł z drogi, uderzył w gromadkę obserwatorów i w słup wysokiego napięcia. Załoga auta wyszła z wypadku bez szwanku.
- Widzowie nie powinni być przed taśmą zabezpieczającą. Ustalamy, czy przed nią wyszli. - mówi Artur Falkiewicz z dolnośląskiej policji. - Nie wiadomo też, czy stali, czy siedzieli przy drodze - dodaje.
Rajd został przerwany. Widzowie i kierowcy zastanawiali się, czy organizator - Automobilklub Sudecki - wystarczająco zadbał o bezpieczeństwo.
- Jak to się stało, że oni tu stanęli? - gorączkuje się młody mężczyzna. - Przecież rajd był świetnie zabezpieczony. Ostrzegano widzów, żeby nie stawali w takich miejscach. Ale ludziom można mówić i tak zrobią swoje - zrezygnowany macha ręką.
Nie broni syna
Przy drodze stał Zbigniew Jaroszewicz, ojciec kierowcy feralnego peugeota. - Nie bronię syna - powiedział nam. - Kazałem mu jechać tu spokojniej. Ma licencję. Jest zawodnikiem. Spełnił wszystkie wymagane warunki. Samochód był w porządku. Ale kto w takim miejscu jest na zewnętrznej stronie taśmy? Oni nawet nie zdążyli wstać! - opowiada zdenerwowany.
- Kiedy jadę odcinkiem specjalnym, spodziewam się, że droga jest pusta - komentują Grzegorz Grono i Małgorzata Kusz, zawodnicy z Warszawy. - A my na drodze spotkaliśmy nawet dwóch rowerzystów!
Karol Ferenc, rzecznik prasowy Automobilkubu Sudeckiego: - Rajd chroniło 250 osób, ten odcinek 72. To, czy był dobrze zabezpieczony, oceni prokurator.
Kibice z Ostrowa - Czy ostrowianie przyjechali na Rajd w Strzelinie większą grupą? - Żadna zorganizowana grupa pod naszą egidą nie wyjechała na ten rajd, ale nie mogę wykluczyć, że nasi członkowie we własnym zakresie się tam wybrali- mówi Sławomir Morisson, wiceprezes Automobilklubu Ostrowskiego.
Młodszy aspirant, Robert Harhala, rzecznik prasowy strzelińskiej policji - Właśnie jesteśmy po wizji lokalnej miejsca wypadku. Wiele wskazuje na to, że ci młodzi ludzie w chwili wypadku przebywali w miejscu niedozwolonym, czyli przekroczyli teren zabezpieczony przez organizatorów specjalną taśmą. Wszystkie szczegóły w tej sprawie wyjaśni prowadzone przez prokuraturę postępowanie.