Tomasz Nałęcz: Miller musi odejść
Wicemarszałek Sejmu i wiceprzewodniczący Unii Pracy Tomasz Nałęcz, gość "Salonu Politycznego Trójki" ponownie opowiedział się za jak najszybszym odejściem rządu Leszka Millera. Według wiceprzewodniczącego Unii Pracy, do takiej zmiany powinno już było dojść dwa miesiące temu. Tomasz Nałęcz podkreślił, ża na czele rządu nie może stać polityk, którego źle ocenia 90% społeczeństwa. Dodał, że rządowi potrzebne są nie tylko zmiany personalne, ale także programowe.
Wiceprzewodniczący Unii Pracy podkreślił, że nie zgadza się z argumentami, że do zmiany rządu nie powinno dojść teraz ze względu na politykę zagraniczą Polski i nasze wejście do Unii Europejskiej. Tomasz Nałęcz powiedział, że na odejście rządu Leszka Millera czeka także zagranica, która rozumie, że nie da się go już utrzymać.
Zdaniem Nałęcza nie należy czekać ze zmianami rządu do 1 maja, czyli do wejścia Polski do UE, czy też do wyborów do Parlamentu Europejskiego, które odbędą się 13 czerwca.
"Mnie nie przekonuje ten argument międzynarodowy. W Warszawie jest wiele ambasad, nasi partnerzy zagraniczni czytają prasę. Moim zdaniem lepiej powołać nowy, silny rząd, niż trwać przy dotychczasowym, bardzo słabym. To wcale nie wzmacnia siły Polski" - uważa wicemarszałek.
"Dzisiaj czekamy na odejście tego rządu, moim zdaniem czeka na to zagranica, która wie przecież, że ten rząd dłużej się nie utrzyma" - dodał.
Tomasz Nałęcz powiedział również, że nie jest zainteresowany wstąpieniem do nowej lewicowej partii, która może wyłonić się z SLD. Podkreślił, że jest zaangażowany w przebudowę własnego ugrupowania, a jego opuszczenie - jak dodał - byłoby dezercją.
Tomasz Nałęcz powiedział, że Unii Pracy potrzebne są zasadnicze zmiany, aby odzyskać zaufanie społeczne, nie chciał jednak odpowiedzieć na pytanie, czy odbudowa wizerunku partii z Markiem Polem jako przewodniczącym jest możliwa. Stwierdził jedynie, że każdy - również on - musi się liczyć z możliwością odejścia z władz partii.