Tomasz Lis: moja żona jest babą z jajami
Polowania na Lisa to nic nowego. Przyzwyczaiłem się, więc gdyby to się nagle skończyło, czułbym się niekomfortowo. Choć zabrzmi to seksistowsko, moja żona jest babą z jajami i za to ją kocham. Mogą pluć, walić, bić i wrzeszczeć, a ona na pewne układy nie pójdzie. Ani dziś, ani jutro, ani nigdy - mówi Tomasz Lis w rozmowie z Anitą Werner (TVN24) i Pawłem Siennickim w dzienniku "Polska".
27.12.2008 | aktual.: 27.12.2008 14:42
Tomasz Lis krytykuje sposób, w jaki opisują jego rodzinę tabloidy, szczególnie "Super Express". - To nie są moje występy (w tabloidach - przyp.red.). Jeśli żul zwymiotuje mi na buty, to jest występ żula na moich butach, a nie odwrotnie - mówi gwiazda programu TVP "Tomasz Lis Na Żywo".
- Życie na co dzień nie jest łatwe, jeżeli dzień w dzień ciągnie się za sobą ogon. Idę zrobić prezenty i fotograf idzie za mną krok w krok, dwa, trzy metry za plecami - skarży się dziennikarz. - Zakupy robię na zapleczu, a jeszcze po drodze wymieniam torby, bo dokładnie wiadomo, co przeczytam następnego dnia, jeśli torba będzie nie taka, jak trzeba.
Tomasz Lis bardzo krytycznie ocenia polskie dziennikarstwo. - Mechanizmy w polskim środowisku dziennikarskim są bliźniaczo podobne do mechanizmów w polskiej polityce. I dlatego moja czy mojej żony głowa stała się piłką do rozgrywania meczu na boisku polityczno-dziennikarskim. Standardem jest wzajemny brak szacunku ludzi do siebie - podkreśla b. szef "Wydarzeń" Polsatu.
- Gdy moja żona pojawiła się w telewizji, to ktoś z władz TVP uznał po obejrzeniu nagrań z prób, że ona nie chodzi po studiu tak, jak powinna. Wezwano choreografa, żeby jej pomógł. Przypadkiem trzy dni później doszło do starcia w sprawie ewidentnie nierzetelnego materiału. Przypadkiem zaraz ukazał się artykuł pod tytułem: "Zażądała choreografa za 10 tysięcy". Stuprocentowe kłamstwo - oburza się dziennikarz.
- Ona wstaje o 5 rano, żeby przejrzeć portale gazet lokalnych w Polsce, i to ona sama przynosi tematy. W telewizji wszyscy doskonale wiedzą, że jest samodzielna. Jeśli moja żona odejdzie z TVP, ja zostanę. I będę uczciwie robił swój program tak długo, jak będę mógł - podkreśla Lis.