To zrobili chłopcy
Połamane krzyże, rozrzucone kwiaty, drzwi zakrystii pomazane farbą - tak wyglądał cmentarz i kościół w Grudyni Wielkiej. O zbezczeszczeniu grobów policja została powiadomiona w środę tuż przed 19.00 przez proboszcza, ks. Józefa Smalarę.
- Ksiądz proboszcz odprawił mszę o 17.15 i około 18.00 wrócił do domu, zamykając za sobą bramę - opowiada gospodyni księdza. - Jeden z parafian, przejeżdżając obok kościoła, zauważył te pomalowane drzwi, ale myślał, że księdza nie ma, i pojechał dalej. Nie dawało mu to jednak spokoju i zaraz zadzwonił z domu. Ksiądz proboszcz wziął latarkę i poszliśmy to sprawdzić. Okazało się, że nie tylko ktoś pomalował drzwi od zakrystii, ale także zbezcześcił cmentarz.
Po chwili na miejscu byli już wszyscy policjanci z rewiru dzielnicowych w Polskiej Cerekwi. Przyjechali nawet ci, którzy tego dnia nie mieli służby. - Dzięki dobremu rozeznaniu, jakie mają dzielnicowi, szybko udało im się wytypować pierwszego z podejrzanych - relacjonuje Zbigniew Kulej, komendant Komisariatu Policji w Koźlu.
14-letni Krzysztof U. początkowo do niczego się nie przyznawał, ale zdradziły go ślady białej farby na włosach i ubraniu oraz błoto na butach. Ślady pozostawione na niektórych płytach nagrobnych pasowały też do kształtu podeszwy.
Chłopak w końcu "pękł", przyznał się do zdewastowania cmentarza i wskazał też kolegów, z którymi to zrobił. Byli to dwaj trzynastolatkowie - Szymon S. i Paweł Z. oraz 16-letni Paweł O. Wszyscy są mieszkańcami Grudyni. Wczoraj od samego rana na stary, poniemiecki cmentarz koło kościoła przychodzili wzburzeni mieszkańcy wsi.
- Mówi się: "Nie życz drugiemu, co tobie niemiłe", ale ja bym im poobcinała palce - mówiła jedna z mieszkanek wioski, spoglądając na drzwi zakrystii pomazane biała farbą. - Są kraje, gdzie za każdą kradzież obcinają po jednym palcu i to działa. A u nas wsadzają takich do więzień i jeszcze ich tam dobrze karmią.
Groby na grudyńskim cmentarzyku mają nawet po 100 lat. Najświeższe pochodzą z lat czterdziestych minionego wieku i choć część z nich jest już zapomniana i zapuszczona, to na wielu leżały świeże kwiaty i paliły się znicze.
- Opiekujemy się mogiłami krewnych, które najbliższe rodziny wyjechały do Niemiec - powiedziały nam dwie kobiety, które spotkaliśmy nad ranem, kiedy próbowały podnieść jedną z przewróconych płyt. - W zeszłym roku pomalowaliśmy aniołka na tym grobie, a teraz wszystko leży potrzaskane. Co im to wszystko przeszkadzało? I to zrobili chłopcy stąd. Straszne.
Na cmentarz przychodzili wczoraj także Niemcy, którzy przyjechali do Polski na Wszystkich Świętych i pozostali na kilka dni. - Jak tylko usłyszeliśmy, że coś się stało na cmentarzu, to pojechaliśmy na ten drugi, gdzie mamy groby najbliższych, ale tam na szczęście wszystko jest w porządku - powiedziała nam Rita Kolenda, która wraz z mężem przyjechała do Grudyni w odwiedziny z Gummersbach koło Kolonii. - Tutaj leżą bliscy naszych znajomych i zawsze odwiedzamy te groby, jak jesteśmy w Polsce.
- W całości ostało się tylko kilka nagrobków, w tym mogiła mojej kuzynki Adelajdy, bo leży trochę z boku - dodał Piotr Kolenda, zapalając znicz na grobie młodej dziewczyny zmarłej w 1945 roku. Wczoraj podejrzani o zbezczeszczenie cmentarza byli przesłuchiwani w obecności rodziców przez policjantów z komisariatu w Koźlu.
- W pierwszych rozmowach nie potrafili podać jakiegoś powodu, dla którego dokonali dewastacji - mówi Mirosław Andrejczuk, kierownik rewiru dzielnicowych w Polskiej Cerekwi. - Można jednak wykluczyć jakieś sekty czy satanizm. To normalni chłopcy z normalnych rodzin. Nie byli wcześniej notowani. Po prostu coś im odbiło. Wcześniej plątali się po wsi, a na boisku niedaleko kościoła czekali, aż ksiądz opuści kościół.
Ze względu na młody wiek wandale odpowiadać będą przed sądem dla nieletnich.
Michał Wandrasz