To Putin był celem terrorystów
Miejsce tego potwornego ataku zostało wybrane
nie przypadkowo. Osetia Północna to "miękkie podbrzusze" całej
Rosji. A Osetyńcy, jako sojusznicy Rosjan i jako chrześcijanie, są
znienawidzeni przez swoich muzułmańskich sąsiadów na Kaukazie -
pisze w komentarzu do wydarzeń w Biesłanie na łamach "Faktu"
ambasador Polski w Uzbekistanie Zenon Kuchciak.
07.09.2004 | aktual.: 07.09.2004 06:08
W jego ocenie, zamachowcy byli "piekielnie" dobrze przygotowani. Mimo kordonu rosyjskich wojsk wokół Czeczenii i mimo dodatkowych środków bezpieczeństwa w sąsiedniej Inguszetii, bez trudu dostali się do Osetii. I dużo wcześniej zgromadzili broń i materiały wybuchowe w szkole w Biesłanie.
Zdaniem Kuchciaka, dobrze jednak wiedzieli, że Putin i rosyjskie władze absolutnie nie zgodzą się na negocjacje o przyszłości Czeczenii. I że tragedia w szkole skończy się śmiercią niewinnych dzieci.
Według polskiego ambasadora w Uzbekistanie, bo tak naprawdę nie o rozmowy chodziło. Prawdziwym celem terrorystów był prezydent Putin. Terroryści liczyli, że tak spektakularny atak i okrutny mord wywołają w całej Rosji wybuch społecznego niezadowolenia wobec Putina. Wobec jego bezwzględnej polityki pacyfikacji Czeczenii. I - pod naciskiem samych Rosjan - zmuszą władze do ustępstw. (PAP)