ŚwiatTo nie był "wypadek"

To nie był "wypadek"

Bezpośrednią przyczyną zgonu
francuskiej aktorki Marie Trintignant były urazy głowy,
spowodowane silnymi uderzeniami - podano w Paryżu,
gdzie na wniosek prokuratury została przeprowadzona sekcja zwłok
zmarłej.

To nie był "wypadek"
Źródło zdjęć: © AFP

03.08.2003 | aktual.: 03.08.2003 20:15

Marie Trintignant zmarła w piątek w klinice w Neuilly-sur-Seine pod Paryżem, dokąd została przewieziona z Wilna. Na Litwie hospitalizowano ją w stanie głębokiej śpiączki, spowodowanej urazem głowy. O pobicie 41-letniej aktorki podejrzewany jest jej przyjaciel, 39-letni wokalista zespołu rockowego "Noir Desir", Bertrand Cantat.

Z niedzielnego raportu francuskich patologów wynika, że Trintignant została brutalnie pobita, m.in. otrzymała wiele bardzo silnych ciosów w twarz, które spowodowały uszkodzenie czaszki.

Sąd w Wilnie przedłużył w czwartek do 14 sierpnia areszt tymczasowy wobec Cantata, który powiedział przed sądem, że ciężkie urazy, jakie odniosła Trintignant, są skutkiem "wypadku w czasie bijatyki, a nie zbrodni".

Sąd w Paryżu rozpoczął we wtorek dochodzenie w związku ze skargą złożoną przez rodzinę Marie Trintignant. Dochodzenie wszczęto przeciwko Bertrandowi Cantatowi pod zarzutem "pobicia" i "nieudzielenia pomocy osobie w niebezpieczeństwie".

Marie Trintignant była córką wybitnego aktora Jean-Louis Trintignanta i reżyserki Nadine Trintignant. W Wilnie Marie Trintignant przebywała od czerwca, grając tytułową rolę w reżyserowanym przez matkę filmie dla telewizji France 2, zatytułowanym "Colette", o życiu słynnej francuskiej pisarki.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)