To koniec PSL
Nowy prezes obejmuje przywództwo, gdy
poparcie dla PSL osiągnęło najniższy poziom w historii, a
tradycyjny elektorat odwraca się do Stronnictwa plecami. Na tak
trudne czasy potrzebny jest mąż stanu, wizjoner, który myśli
szybciej od konkurentów. Niektórzy delegaci opuszczali wczoraj kongres, mówiąc: "To koniec PSL" - pisze w "Gazecie Wyborczej" Krystyna Naszkowska.
17.03.2004 | aktual.: 17.03.2004 11:09
Jej zdaniem, Janusz Wojciechowski wizjonerem nie jest. To urzędnik - solidny i pracowity - ale nic ponadto. Fatalny mówca, czego najlepszy dowód dał wczoraj podczas kongresu. Populistycznej retoryce Leppera nie przeciwstawi ani atrakcyjnego programu, ani ostrej, zyskującej na wsi poklask polemiki.
PSL ma opinie partii obrotowej, pasującej do wielu układanek. Pod wodzą Wojciechowskiego ten obraz się potwierdzi. Prezes nie wyklucza bowiem współpracy z żadną partią, nawet z Samoobroną. Niektórzy delegaci opuszczali wczoraj kongres, mówiąc: "To koniec PSL".
Lepper zaciera ręce. Zetrze PSL na pył - konkluduje Krystyna Naszkowska. (PAP)