Tłok w leśnej stołówce
Pola i lasy na Pomorzu Zachodnim pokryte są
warstwą zlodowaciałego śniegu. Wygarnięcie pokarmu spod tak
uzbrojonej ściółki leśnej czy łąki jest szalenie trudne, nawet dla
dzików - pisze "Głos Szczeciński".
26.02.2005 | aktual.: 26.02.2005 08:18
Myśliwi i leśnicy prowadzą akcję dokarmiania. Pomagają dzieci i młodzież ze szkolnych Kół Ligi Ochrony Przyrody. Sytuacja zwierzyny jest trudna - tłumaczy leśnik Kazimierz Weksej. W wielu regionach pojezierza śnieg jest zlodzony. Występuje tzw. oblaszczka, bardzo groźna dla jelenia i sarny. Zwierzyna kaleczy sobie badyle (nogi), nie ma dostępu do naturalnego pokarmu - dodał.
Paśniki, posypy, karmniki i podkarmiacze są pełne karmy. Zwierzęta mogą posmakować lizawki (słupy z miękkiego drewna, do których wsypuje się bryłki sprasowanej soli). Sól pod wpływem wilgoci rozpuszcza się i wsiąka w drewno. Wykładamy też brogi słomy, buraki, marchew, kapustę, ziemniaki, słonecznik, kukurydzę, owies. Mieszamy je z sianem. Zapobiega to ich przemarzaniu. Ustawiamy też nowe paśniki - mówi Wekslej. To pomoże zwierzynie w dobrej kondycji doczekać wiosny - informuje "Głos Szczeciński".
Myśliwi i leśnicy rocznie na dokarmianie dzikiej zwierzyny przeznaczają kilkaset tysięcy złotych. Muszą się przy tym sporo natrudzić, by to całe towarzystwo wykarmić. A jest o co dbać. Według szacunków w zachodniopomorskich lasach bytuje 12 łosi, ponad 600 danieli, blisko 18 tysięcy jeleni, prawie 66 tysięcy saren, 25 tysięcy dzików i 11 tysięcy zajęcy - donosi "Głos Szczeciński".