Tir staranował bramkę
Nawet kilka miesięcy może potrwać naprawa
zniszczonego przez białoruską cysternę punktu poboru opłat w Lądku
na płatnej autostradzie A2. Rozpędzony tir staranował jedną z
budek i zatarasował na wiele godzin przejazd sąsiednimi pasami -
informuje "Gazeta Poznańska".
Szczęście w nieszczęściu, że akurat ten pas był wyłączony z ruchu, w pomieszczeniu nikogo nie było i żaden pojazd nie oczekiwał przed szlabanem na przejazd. Przed PPO w Lądku kierowcy mogą spodziewać się kolejek. Od wczoraj samochody przepuszczane są czterema pasami.
Okazuje się, że budka z aparaturą kosztuje kilkaset tysięcy zł i na nową trzeba będzie poczekać kilka miesięcy.
To nie pierwszy przypadek zniszczenia autostradowej bramki, chociaż bywały wypadki tragiczniejsze w skutkach. Jak mówi Renata Rychlewska, rzecznik spółki Autostrada Eksploatacja, kierowcy nagminnie łamią przepisy ograniczające prędkość przy dojazdach do PPO. Osobówki podjeżdżają pod bramkę "setką", kierowcy tirów są chronicznie zmęczeni, zdarza się, że zasypiają albo jadą pijani. Byli również i tacy, co "nie zauważyli" bramki i pojechali dalej ze szlabanem na masce.
Ostatnio pojawił się kolejny problem - kierowcy po narkotykach. Obsługa PPO współpracuje z policją autostradową i jeśli zauważy nienaturalnie zachowującego się szofera, powiadamia o tym funkcjonariuszy. Na brawurowych kierowców czeka jeszcze jeden "bat" - fotoradar. (PAP)