Telewizja dobrze strzeżona
Telewizja Polska jest dobrze strzeżona, a w niedzielę zadziałały wszystkie procedury bezpieczeństwa - powiedział rzecznik TVP Jacek Snopkiewicz. Zaznaczył jednocześnie, że jej siedziba to gmach publiczny, do którego ma dostęp każdy.
22.09.2003 | aktual.: 22.09.2003 12:43
W niedzielę wieczorem do gmachu TVP przy ul. Woronicza w Warszawie wtargnął młody mężczyzna. Napastnik sterroryzował strażnika, żądając wystąpienia przed kamerami. Poddał się po ponad dwugodzinnych negocjacjach z policją.
Snopkiewicz wyjaśnił, że do holu głównego może wejść każdy, prosto z ulicy; dopiero dalej są barierki. W holu są uzbrojeni strażnicy.
"Analizujemy sytuację wewnątrz firmy, jak zapobiegać sytuacjom podobnym do tych z niedzieli" - powiedział Snopkiewicz. Dodał, że sprowadza się to do pytań - czy telewizja ma mieć charakter publiczny i otwarty, czy zamknięty, gdzie na każdym kroku stoją strażnicy i dokonuje się rewizji osobistych. "Jak sobie z tym poradzić, to problem cywilizacyjny, bo nie chcemy żyć w odrutowanych mieszkaniach i odrutowanych biurach" - dodał.
Według kierownika biura prasowego TVP Andrzeja Siwka, mężczyzna, który w niedzielę wieczorem wtargnął do bloku "F" TVP, najpierw zagadnął strażnika, a gdy ten udzielił odpowiedzi i się odwrócił, przeskoczył barierkę i sterroryzował strażnika bronią.
"Z początku nikt nie wiedział, że to broń gazowa. Nie można było ryzykować życia i zdrowia człowieka" - powiedział Siwek. Dodał, że mężczyzna zażądał dostępu do studia emisyjnego, ale "ktoś skierował go przytomnie" do studia, w którym nie było emisji, tylko przygotowywano program.
Siwek dodał, że szybko przyjechała policja i rozpoczęły się negocjacje.
Na pytanie, czy TVP jest budynkiem bezpiecznym, Siwek powiedział, że to mogło się zdarzyć w każdym innym miejscu. Zaznaczył, że w historii TVP jest to pierwszy tego typu przypadek.
Siwek dodał, że kierownictwo telewizji zastanawia się, jakie po tym zdarzeniu podjąć kroki."Z jednej strony nie możemy się odgrodzić od ludzi, z drugiej, nie możemy dopuścić do tego, by zagrożone było życie i zdrowie naszych pracowników" - powiedział.