Taxi w strefie
Za pozostawienie auta w strefie płatnego parkowania zapłacić musi każdy. Także ten, który zatrzyma się w niej na kilka minut. - Takie przepisy biją najbardziej po kieszeni taksówkarzy i dostawców towaru - alarmują ci pierwsi.
14.01.2017 12:47
Przepisy przyjętej przez radnych uchwały w sprawie ustalenia strefy płatnego parkowania bulwersują mocno nie tylko jej mieszkańców.
- Jestem taksówkarzem i codziennie otrzymuję kilka zleceń z centrum miasta. Gdy parkuję w strefie, czekam na klienta z duszą na ramieniu, bo parkingowi od razu nas wypatrują. Nie kupuję zaś biletu, bo kilkuminutowych nie ma, a dłużej przecież nie stoję. Uważam, że taksówkarze oczekujący na klienta czy dostawcy towarów do sklepów powinni być z takich opłat zwolnieni - mówi jeden z taksówkarzy.
Podobnego zdania jest inny taksówkarz, który kilka dni temu otrzymał zlecenie odebrania przesyłki przy ulicy Gdańskiej.
- Zaparkowałem i wszedłem do kamienicy po paczkę. Nie zajęło mi to więcej niż trzy minuty. Gdy wróciłem, miałem za wycieraczką mandat. Za kurs wziąłem 15 złotych, a parkowanie bez biletu kosztowało mnie 30. Jeśli te przepisy nie zostaną zmienione, to przestaniemy przyjmować zlecenia z centrum miasta, bo te nie będą się nam po prostu opłacać - żali się pan Tadeusz.
Przyjęta przez radnych uchwała nie zwalnia nikogo z obowiązku płacenia za postój w strefie.
- Nie zwalnia z niego nawet fakt krótkotrwałego postoju - mówi Bogumił Grenz, rzecznik prasowy Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. - Zgodnie z prawem o ruchu drogowym, postój pojazdu to jego unieruchomienie trwające dłużej niż minutę. Zatem opłata parkingowa konieczna jest nawet wtedy, gdy powrót planowany jest po kilku minutach - dodaje.
Pracownicy Biura Strefy Płatnego Parkowania anulować mogą mandat jedynie wtedy, gdy ukarany kierowca przedstawi bilet parkingowy z widniejącą na nim godziną, która nie przekracza o 5 minut godziny widniejącej na zawiadomieniu o parkowaniu bez opłaty. Na okazanie tego dokumentu kierowca ma dwie godziny.
mż