Taśmy nienawiści
Bijatyki na stadionach, faszystowskie hasła,
piosenki o rasowej nienawiści, obietnice zadania śmierci "psom-
policjantom". I dużo krwi. Kasety wideo z zarejestrowanymi
zadymami są przebojem wśród pseudokibiców - informuje "Życie
Warszawy".
23.04.2004 | aktual.: 23.04.2004 06:13
Kasety wideo może kupić każdy, kto ma dostęp do sieci. "Zapraszamy... na wojnę przez 3 godziny" - głosi slogan zachęcający do ich nabycia. Wybraliśmy dwa takie filmy: "Hooligans" i "The best: jesień 2003" oraz serię zdjęć zatytułowanych: "Psy wypierają kiboli z trybun", "Kibol zatrzymuje psów", "Krwawe bojówki - Legia", "Piekielna Żyleta", "Psychoza nienawiści - Zagłębie", "Kult krwawej religii, walka na brechy (deski - przyp. red.) z ochroną". SMS-em otrzymaliśmy potwierdzenie przyjęcia zamówienia. Paczka nadeszła po tygodniu - podaje "Życie Warszawy".
Zawartość kaset szokuje. Na ekranie obserwujemy starcia grup łobuzów z policjantami na piłkarskich meczach. Wokół płonące trybuny stadionów, powyrywane ławki, mnóstwo antysemickich haseł. Na jednym z ujęć widać, jak bandyta w klubowym szaliku okłada grubą deską funkcjonariusza oddziałów prewencji. Za chwilę możemy zobaczyć, jak kilku innych pseudokibiców pada od gumowych kul - opisuje gazeta.
Producent kaset pisze na swojej stronie, że "przeglądanie" kaset może być źródłem satysfakcji. Dla niego mogą stać się jednak źródłem kłopotów. Policja sprawdza, czy są podstawy prawne do wszczęcia postępowania przeciwko producentowi i kibicom, którzy atakują funkcjonariuszy. Istnieje także podejrzenie, że zostały naruszone prawa autorskie kilku ogólnopolskich stacji telewizyjnych - informuje "Życie Warszawy".
"Nie zarabiam na tym. To moje hobby" - zapewnia producent filmu Paweł Smagacz. "Pieniądze ze sprzedaży kaset idą na pokrycie kosztów wyjazdów na mecze" - tłumaczy. Jeśli jednak, zgodnie z deklaracją, Paweł Smagacz sprzedaje nie więcej niż 50 kaset miesięcznie, a zajmuje się tym już czwarty rok, to mógł zarobić już bez podatku nawet 70 tysięcy złotych!
Taśmy ociekające nienawiścią i agresją może kupić praktycznie każdy. Producent nie ostrzega przed pokazywaniem kaset dzieciom, nie informuje, że filmy ociekają wulgaryzmami. Zachęca za to: "szalikowcy nie są tacy źli i też umieją się bawić" - czytamy w "Życiu Warszawy". (PAP)