PolskaTani podryw - czy to działa?

Tani podryw - czy to działa?

"Czy tu tak gorąco, czy to po prostu Ty?" Jak się okazuje tani podryw, pomimo tego, że jest bardzo tendencyjny, nie wyszedł z użycia. - Śmieszne zaczepki są dobre da nastolatków. Co ciekawe dziś częściej korzystają z nich kobiety - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Szabelski, trener uwodzenia.

Tani podryw - czy to działa?
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Wraz z nadejściem wiosny wielu amantów i amantek rozpoczyna swoje łowy. Podrywanie tekstami, które znane są od pokoleń, nadal nie traci na popularności. Co zabawniejsze weszły do skeczy i są powtarzane przez kabarety. Czy jest to aby dobry sposób na rozpoczęcie znajomości?

Koński podryw

Wiele tekstów przez swój bardzo bezpośrednim charakter przypomina koński podryw. "Czy tu jest tak gorąco, czy to po prostu Ty", "Twoje oczy przypominają mi kolor mojego porshe...", "Masz chłopaka? To już najwyższy czas, byś poczuła, jak to jest mieć prawdziwego mężczyznę!", czy wreszcie "Potrzebujesz mężczyzny, a nie chłopca? Oto jestem... Jakie lubisz jajka z rana?". To tylko niektóre z przykładów tego typu komunikatów.

- Jeżeli ktoś dąży do tego, by uzyskać jakiś cel, ale nie mówi o tym wprost, to bywa to widoczne i może wzbudzać podejrzenia - uważa Małgorzata Rutkowska, psycholog. Zwraca ona uwagę na to, by szczególnie w pierwszej chwili przy poznawaniu nowej osoby, która nas interesuje być naturalnym i po prostu starać się zaprzyjaźnić. Takiej metody podrywania nie poleca również specjalista w dziedzinie uwodzenia, trener Marcin Szabelski. Jak podkreśla tego typu sposoby są dobre dla nastolatków - świadczą o niedojrzałości. Co gorsza osoba, która wypowiada podobne słowa ma duże szanse narazić się na śmieszność.

I nie sposób się z nim nie zgodzić. Szczególnie słysząc tendencyjne hasła w rodzaju: "Wiem, jak sprawić przyjemność kobiecie", "Powiedz, że pragniesz mnie mieć", "Twoje ciało jest jak świątynia" czy "Gdybym zobaczył cię nagą - pewnie bym umarł ze szczęścia...". Koński podryw nie ogranicza się do słów, a bywa również związany z dowcipną sytuacją, w której ktoś nieudolnie próbuje przyciągnąć uwagę interesującej go osoby.

Paulina zamawiała w klubie coca-colę, gdy podszedł do niej młody, przystojny chłopak i zapytał ją: "Czy jesteś aktorką? Bo znam twoją twarz z jednego z polskich seriali". Zaskoczona dziewczyna zdziwiła się taką wiadomością: " Tak?! A więc przypomnij mi w którym..." Niedoświadczony amant nie poradził sobie z dalszą częścią rozmowy, bo zamiast komplementu, powiedział: "Nie pamiętam tytułu, ale grasz... No... Ulę". Paulina miała w tym czasie aparat na zębach.

Zabawa jak w wesołym miasteczku

Na tym nie koniec, jeśli chodzi o tanie chwyty uwodzicieli. Do kolejnej listy klasycznych tekstów należą: "Hej, wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Czy mam podejść jeszcze raz?', "Przepraszam, chyba zgubiłem swój numer telefonu - możesz pożyczyć mi swój?", "Jakie to uczucie być najpiękniejszą dziewczyną na sali?", "To jest Twój chłopak? Myślę, że stać Cię na więcej!", albo wreszcie "Skoro już jedziemy tym samym tramwajem, to może się poznamy".

Częstym motywem stosowanym przez podrywaczy są oczy. "Jedyne, czego nie powiedziały mi twoje oczy, to twoje imię", czy zupełnie już klasyczny scenariusz rozmowy "-Twój tata był chyba złodziejem. - A to dlaczego? - Bo ukradł wszystkie gwiazdy i umieścił je w Twoich oczach" to jedne z takich przykładów. Takie sposoby na podryw nie podobają się psycholog. - Im bardziej bezpośrednio się wyrażamy, tym lepiej dla znajomości, szczególnie takiej, która jest w początkowym stadium - komentuje Małgorzata Rutkowska. Psycholog podkreśla, że na tanim podrywie, starych, oklepanych i wyuczonych tekstach, nie da się zbudować naprawdę wartościowej relacji, gdyż aby się kimś zauroczyć, potrzeba autentyczności.

- Stosowanie taniego podrywu to dobry sposób na ośmieszenie się - uważa Marcin Szabelski, trener uwodzenia znany w środowisku jako Adept. Na tego typu teksty można sobie pozwolić dopiero po kilku minutach rozmowy. Jak podkreśla specjalista od podrywania taki tekst pokazuje, że ktoś nie radzi sobie z nawiązywaniem kontaktów. Stosowanie bajerów jako formę zaczepki świadczy o tym, że ktoś nas interesuje przede wszystkim ze względu na swoją powierzchowność. Podobnie ma się rzecz w przypadku zaczepek: "Bolało kiedy spadałaś z nieba, aniołku?", "- Zmęczona? - Czym?! - Cały dzień chodziłaś mi po głowie...", "- Przepraszam, która godzina? - Dochodzi 21. - To już najwyższa pora się poznać". - Śmieszne i idiotyczne zaczepki pokazują, że w drugiej osobie interesuje nas przede wszystkim jej wygląd. Jest to trochę lepsze od powiedzenia "Hej, maleńka!" - mówi Marcin Szabelski.

Trener uwodzenia przyznaje, że obecnie tego typu teksty padają częściej z ust kobiet. Sam poleca, by zamiast taniego podrywu postarać się podjąć rozmowę w naturalny sposób. Marcin Szabelski uważa, że pytanie o bankomat lub najbliższy sklep jest znacznie lepsze od tekstu w rodzaju "Kręcisz mnie jak karuzela".- Oczywiście starałbym się rozbawić osobę, z którą rozmawiam, ale bez korzystania z tych tekstów. Na początku każdej znajomości warto dowiedzieć się czegoś więcej o drugiej osobie, a tani podryw w tym nie pomaga - mówi Marcin Szabelski.

Nieumiejętność używania innych, niż dowcipy niskich lotów, sposobów na nawiązanie kontaktu z drugą osobą, może świadczyć o problemach w nawiązywaniu relacji w ogóle. Małgorzata Rutkowska podkreśla, że na tanim podrywie, starych, oklepanych i wyuczonych tekstach daleko się nie zajdzie. A często osoby, które mają problem z nawiązywaniem znajomości, zanim zaczną poszukiwanie swojej drugiej połówki, powinny rozważyć skorzystanie z pomocy psychologicznej.
63% badanych odpowiedziało, że spotkało się z przypadkiem taniego podrywu. Wśród 976 osób, które wzięły udział w badaniu z 18 marca 2010 roku zaledwie 26% nigdy nie miało do czynienia z podobnym zjawiskiem.

Sylwia Mróz, Monika Szafrańska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
kobietakobietypodrywanie
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)