Tani chwyt PKP
Rozreklamowane szeroko Tanie Linie Kolejowe
w rzeczywistości mało któremu podróżnemu ułatwią życie. Kolej w
informacjach prasowych przemilczała ważny szczegół swojej promocji
- pisze "Głos Pomorza".
21.04.2005 | aktual.: 21.04.2005 07:18
I miało być tak, że wystarczy przy okienku kasowym poprosić o "Tani Bilet", który kosztuje 27 zł niezależnie od długości naszej trasy: nawet jadąc ze Szczecina do Lublina powinniśmy zapłacić tyle samo. W przypadku wycieczki do stolicy to całkiem spora oszczędność, bo normalnie za bilet z Koszalina płacimy 52,60 zł (studenci ok. 34 zł). PKP zaznaczały też, że o tanie bilety trzeba starać się nieco wcześniej (ile - tego spółka nie podała), bo ich liczba jest ograniczona - dodaje "Głos Pomorza".
Tyle szumne zapowiedzi. Co one właściwie znaczą? Tajemnicę wyjawiła dziennikowi dopiero pani z okienka kasowego na koszalińskim dworcu: okazuje się, że aby kupić "Tani Bilet", trzeba się o niego postarać najpóźniej na siedem dni przed podróżą. "A w zasadzie osiem, bo trzeba jeszcze doliczyć dzień wyjazdu" - tłumaczyła kasjerka.
No właśnie, tu jest kolejny haczyk promocji. Na każdy z 23 pociągów TLK przypada określona pula tańszych biletów. "Na każdy skład TLK przypada od kilkunastu do kilkudziesięciu biletów" - tłumaczy Anna Rosiek, rzecznik PKP IC. "Im więcej osób korzysta z danego połączenia, tym ta pula jest mniejsza. Najmniej może ich być szesnaście".
Skład Pobrzeże (na trasie Kołobrzeg-Warszawa) nie należy do pociągów najlepiej obsadzonych, więc tu biletów jest więcej. Ile? To tajemnica handlowa. Ale na pewno więcej niż szesnaście - informuje "Głos Pomorza". (PAP)