Tajemnicza śmierć nastolatka
Zwłoki 16-letniego Grzegorza C. z Rybnika
znaleziono w lesie. Chłopak leżał twarzą do ziemi, w
pobliżu drzewa. Kilka metrów dalej leżała jego kurtka. Jak się
nieoficjalnie dowiedział "Dziennik Zachodni", nie miał na ciele
żadnych obrażeń.
Dlaczego nie żyje? Policja nie podaje żadnych informacji. Nie komentujemy sprawy. Na miejscu był prokurator. O przyczynach śmierci będzie można mówić po wykonaniu sekcji zwłok - ucina rozmowę nadkom. Aleksandra Nowara, rzecznik rybnickiej policji.
Mieszkańcy Radziejowa, dzielnicy Rybnika, w której mieszkał Grzegorz C., mówią, że to był spokojny, miły chłopak. Uczył się w Zespole Szkół Zawodowych w Żorach. Wracał do domu najpóźniej o godz. 19.00. Po raz ostatni widziano go w piątek o godz. 16.20. Umawiał się z majstrem na następny dzień. Mieli jechać do pracy. Gdy do późnego wieczora nie wracał do domu, zadzwoniliśmy na policję - opowiada zrozpaczona matka chłopca.
Już w nocy zaczęto szukać Grzegorza. Policjanci z psem tropiącym udali się do pobliskiego lasu. Tam trop się urwał. Poszukiwania wznowiono rano. W Radziejowie stawiło się kilka zastępów rybnickiej straży pożarnej, policja i strażnicy miejscy. W sumie kilkadziesiąt osób.
Po godzinie poszukiwań znaleziono ciało chłopca. Reporterzy "DZ" byli na miejscu tragedii, gdy prokurator prowadził oględziny. Prokuratura milczy na temat przyczyn śmierci chłopca. Nieoficjalnie "DZ" dowiedział się, że miał przy sobie termos. W pobliżu zwłok leżała kurtka. Wyglądało tak, jakby Grzegorz planował ucieczkę z domu lub dłuższy spacer. Choć o przyczynach śmierci będzie można mówić dopiero po przeprowadzeniu sekcji zwłok, nie jest wykluczone, że chłopak zmarł z wyziębienia organizmu. (PAP)