Tajemnica raportu taterników
Raport taterników obrósł już legendą. Czy
taki dokument rzeczywiście istniał? Czy trzej taternicy mówią
prawdę o zbrodni w Kopalni Wujek? Na te pytania wciąż nie ma
jednoznacznych odpowiedzi - pisze "Gazeta Krakowska".
18.12.2006 | aktual.: 18.12.2006 01:15
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Pierwsza informacja o raporcie taterników ujrzała światło dzienne na łamach "Gazety Krakowskiej" w kwietniu 1999 roku. Były oficer MO Jacek Jaworski zdecydował się wówczas ujawnić tajemnicę, która kilkanaście lat pozostawała w ukryciu.
W roku 1981 został zaufanym człowiekiem i informatorem podziemnej Solidarności, w czasie stanu wojennego w jego chacie na Orawie ukrywali się konspiratorzy. Jednak w środowisku taternickim był spalony i uważany za agenta. Wszystko za sprawą szkolenia, jakie w lutym roku 1982 zorganizował w Dolinie Pięciu Stawów Polskich dla członków plutonu specjalnego ZOMO. Instruktorami na tym kursie byli również wybitny himalaista Ryszard Szafirski i bardzo popularny w tatrzańskim światku Janusz Hierzyk.
Kiedy rozniosło się, że szkolili zomowców, otoczyło ich powszechne potępienie dawnych kolegów. Tymczasem w "Gazecie Krakowskiej" Jaworski ujawnił, że obóz w Pięciu Stawach miał być tylko przykrywką dla prywatnego śledztwa, w trakcie którego taternicy chcieli poznać prawdę o wydarzeniach w Kopalni Wujek. Według Jaworskiego, w trakcie niebezpiecznej wspinaczki dowódca plutonu specjalnego Romuald C. miał otworzyć się przed nim i wyznać, że to on wydał rozkaz strzelania do górników, wbrew poleceniom wyższych przełożonych.
Po obozie w Pięciu Stawach taternicy mieli sporządzić słynny raport i przekazać go kanałami konspiracyjnymi władzom podziemnej Solidarności. Niestety, żaden z trzech egzemplarzy nie zachował się. Wielu wciąż wątpi, czy w ogóle kiedykolwiek istniały.
Pierwsze publikacje w "GK" spotkały się z niedowierzaniem, przechodząc niemal bez echa. Jednak w marcu 2001 roku, w trakcie drugiego procesu Wujka, katowicki sąd powołał w końcu Jaworskiego na świadka, nie kryjąc zresztą, że stało się to na skutek kolejnych artykułów w "Gazecie Krakowskiej". Sprawa zrobiła się głośna. Sąd przesłuchał także Hierzyka oraz Szafirskiego, który specjalnie w tym celu przyleciał z Kanady, gdzie od lat mieszka.
Zeznania taterników nie zmieniły losów procesu. Drugi, podobnie jak pierwszy, zakończył się wyrokiem uniewinniającym. Toczący się obecnie, trzeci już proces zomowców z Wujka, znów przypomniał o raporcie taterników, dyskusja na ten temat rozgorzała na nowo. Członkowie plutonu specjalnego nadal konsekwentnie wszystkiemu przeczą, twierdząc, że ich rzekome wyznania to wymysł Jaworskiego i jego kolegów. Dwaj zomowcy, którzy mieli być najbardziej wylewni w Pięciu Stawach, już nie żyją.
Nieprzejednani, którzy jeszcze do niedawna uważali, że Jaworski był agentem, otrzymali odpowiedź. IPN przyznał byłemu milicjantowi status pokrzywdzonego. Z jego akt wynika, że był rozpracowywany przez III departament MSW jako "podejrzany o aktywną współpracę z podziemną Solidarnością", a ze zwerbowania go na tajnego współpracownika zrezygnowano ,z powodu braku możliwości operacyjnych". Czy zeznania Jaworskiego i kolegów wpłyną jakoś na wyniki trzeciego procesu Wujka? (PAP)