Szpital studencki zastąpią apartamentowcem?
Nowoczesny apartamentowiec? Biurowiec ze stali i szkła? A może luksusowy hotel? Na razie nie wiadomo, co wyrośnie w pięknym parku na miejscu zajmowanym dziś przez Szpital Studencki. Jedno jest pewne - właścicielem szpitalnych budynków oraz gruntu jest Politechnika Gdańska. I to politechnice Najwyższa Izba Kontroli wytknęła w połowie lipca, że dzierżawi go bez zgody Ministerstwa Skarbu.
09.09.2010 | aktual.: 10.09.2010 10:38
Władze PG nie mają złudzeń - ministerialni urzędnicy z pewnością zakwestionują symboliczne stawki, które szpital (od 20 lat) płaci za wynajmowane pomieszczenia. Jeżeli Ministerstwo Skarbu zażyczy sobie cen rynkowych, czynsz wzrośnie wielokrotnie, a wówczas szpital, który żyje z kontraktu z NFZ, na pewno się nie utrzyma i konieczna będzie jego likwidacja. Władze uczelni oraz Urząd Marszałkowski szukają więc pomysłu, jak placówkę uratować.
- Błąd wynika z tego, że inaczej interpretowaliśmy prawo - tłumaczy prof. Henryk Krawczyk, rektor PG. - Byliśmy przekonani, że zgoda ministerstwa potrzebna jest przy sprzedaży nieruchomości o wartości przekraczającej 50 tys. euro, a nie przy jej wynajmie i dopiero NIK zwrócił nam na to uwagę.
Gdyby politechnika dbała jedynie o swój interes, wystawiłaby nieruchomość na sprzedaż, a że warta jest ona ponad 20 mln zł, to by na niej nieźle zarobiła. Rektor Krawczyk chce jednak rozwiązać go "łagodnie społecznie", tak by mieszkańcy Pomorza, którzy bardzo lubią ten szpital, nadal mogli się w nim leczyć. Uczelnia nie może jednak na tym tracić. W grę wchodzi kilka wariantów.
Najbardziej interesujący mówi o "spółce wysokich technologii" najwyższej klasy akademickiego ośrodka myśli technicznej z samorządem, który ma w swojej gestii strategiczne szpitale. Powołano nawet multidyscyplinarny zespół, który ma szczegółowo określić dziedziny, w jakich ta współpraca byłaby możliwa.
- Chodzi o transfer najnowszych technologii w wielu dziedzinach - inżynierii biomedycznej, telemedycynie, robotyce - wylicza prof. Henryk Krawczyk. Politechnika ma na swoim koncie wiele wynalazków cennych dla chorych, jak choćby sztuczna krtań czy aparat do terapii jąkania się. Na efekty pracy naukowców chorzy czekają dziś wiele lat, w "szpitalu wysokich technologii" mogliby skorzystać z nich o wiele szybciej. - To dobry pomysł, bo da nam szansę rozwoju - chwali dr med. Jarosław Litwin, dyrektor Szpitala Studenckiego.
Placówka jest dziś publiczna. Mariaż PG z Urzędem Marszałkowskim pozwoliłby jej przekształcić się w Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej. A to oznacza mniej sztywne reguły przetargów, większą elastyczność w dostosowaniu się do potrzeb pacjentów i wreszcie możliwość dorabiania do kontraktu z NFZ. Leczenia za pieniądze tych pacjentów, którzy chcą.
Przejęciem "za złotówkę""Studenckiego" zainteresowany był już Gdański Uniwersytet Medyczny. Do transakcji jednak nie doszło, bo władze Gdańska nie poszły uczelniom na rękę. W szpitalu są trzy oddziały - świetna interna i kardiologia, chirurgia jednego dnia. Rocznie w szpitalu leczy się 3 tys. chorych, w przychodni - ponad 60 tys.
Polecamy w internetowym wydaniu www.gdanski.naszemiasto.pl