Szczury atakują ludzi
Oszalałe z głodu gryzonie potwornie pokąsały w Częstochowie bezdomnego,
którego mróz zapędził do zrujnowanego budynku.
14.02.2005 | aktual.: 14.02.2005 07:20
Widok był tak przerażający, że wstrząsnął nawet lekarzem sądowym. Człowiek znaleziony w zrujnowanym budynku przy al. Wojska Polskiego w Częstochowie nie miał twarzy! Zdarły mu ją ostre jak brzytwa zęby. Ręce, nogi miały podobne rany. Właściwie całe ciało mężczyzny było poszarpane... Przez szczury!
Nie wiadomo kim jest i jak się nazywa mężczyzna, który padł ofiarą gryzoni. Obrażenia uniemożliwiają jego identyfikację. Okaleczone ciało mężczyzny znalezionego w ruinie domu trafiły do kostnicy, gdzie dokonano sekcji zwłok. Wykazała ona, że przyczyną jego śmierci było wychłodzenie organizmu. Lekarz nie jest jednak pewien, czy wygłodniałe szczury czekały aż do śmierci nieszczęśnika, czy też nie.
Jak doszło do tego dramatu? Mężczyzna musiał szukać schronienia w ruinach przy al. Wojska Polskiego przed trzaskającym mrozem. Niestety, nie on jeden wybrał ten budynek na schronienie w zimową noc...
- Szczury są wszędzie, a lubią szczególnie stare, opuszczone domy. Jak im się włazi w paradę, stają się agresywne ? mówi Marian Grembos, który od dwudziestu lat jest bezdomny. - Nocuję w rozwalającej się komórce, która nie ma nawet drzwi, więc nie mam przed nimi żadnej ochrony. Ludzie mówią, że szczury żywego nie ruszą, ale... często w nocy skaczą mi po głowie i zaczynają gryźć. Kilka razy już zostałem pogryziony. Wywinąłem się jednak, bo wiem, co robić. Staram się go chwycić i wyrzucić na zewnątrz - Marian wzdryga się z obrzydzenia.
W Częstochowie jest kilkuset bezdomnych. Śmiertelna ofiara z al. Wojska Polskiego, to pierwszy w Częstochowie tak drastyczny wypadek. Według niektórych badaczy liczba szczurów dorównuje liczbie mieszkańców miasta. W samej Częstochowie może więc być ponad 260 tysięcy głodnych gryzoni. Tymczasem zima zbiera swoje żniwo. Tylko w ubiegłym tygodniu znalaziono pięć martwych osób leżących na ulicy bądź w ruinach. Nie wiadomo ile ofiar mrozu i osłabienia leży jeszcze w zakamarkach miasta.
Tomasz Zaborowicz