Syrena 104 dotarła do Monte Carlo
Jedyna polska załoga startująca Syreną 104
w tegorocznym 7. Rajdzie Monte Carlo Samochodów Historycznych
dotarła do celu podróży. Po pokonaniu 3 tys. km przed Polakami
jeszcze najtrudniejszy etap - nocna jazda po odcinku górskim.
03.02.2004 | aktual.: 03.02.2004 17:57
Załoga w składzie Tomasz Osterloff (kierowca), Maciej Peda (pilot) oraz obsługa techniczna - Apolinary Bajuk i Stefan Wrzesiński wyruszyła w trasę w ubiegłym tygodniu z Kopenhagi i dojechała we wtorkowe popołudnie do Monte Carlo. Wiekowemu pojazdowi Polaków dały się we znaki przede wszystkim alpejskie drogi.
"Na odcinku specjalnym puściły uchwyty gumowe i zaczął ciągnąć się za nami układ wydechowy. Ze względu na znaczenie tego odcinka nie zrezygnowaliśmy z dalszej jazdy, co spowodowało, że na którymś z zakrętów po prostu układ wydechowy zgubiliśmy" - powiedział Tomasz Osterloff.
W trakcie jazdy pękła linka od haldy - urządzenia nawigacyjnego ułatwiającego pomiar odległości oraz prędkości przeciętnej pojazdu. Tej usterki, niestety, nie udało się usunąć, co spowodowało poważne utrudnienia w poruszaniu się trasą rajdu, tym bardziej, że w zmaganiach pojazdów historycznych zabronione jest używanie nowoczesnych, elektronicznych urządzeń GPS.
Na podstawie dotychczasowych wyników polską załogę sklasyfikowano na 250 miejscu. Jest to niemal taka sama pozycja, na jakiej znaleźli się Polacy, startujący ostatnio Syreną w rajdzie Monte Carlo dokładnie 40 lat temu.
Włocławska załoga weźmie także udział w finałowym etapie wokół Monte Carlo, rozgrywanym w nocy z wtorku na środę. Tego etapu obawiają się wszyscy, którzy po raz pierwszy biorą udział w rajdzie: jazda wąskimi, górskimi drogami przy oświetleniu z reflektorów zabytkowych pojazdów nie należy do najłatwiejszych.
W środę wieczorem odbędzie się uroczyste rozdanie nagród w salach klubu sportowego Monte Carlo i gala w towarzystwie księcia Monako Rainiera III.