Trwa ładowanie...
d33hfng
11-07-2005 06:19

Studencie, płać i nie pytaj za co

Klient, który za 150 zł kupuje miesięczny
dostęp do Internetu, dostaje umowę z warunkami, które musi spełnić
jedna i druga strona. Dzięki temu zyskuje prawo do reklamacji i
sądu. 561 tys. studentów państwowych uczelni, którzy za semestr
płacą od 1500 do 4000 zł, nie ma żadnych praw - podkreśla "Gazeta
Prawna".

d33hfng
d33hfng

Sytuację ma zmienić nowe prawo o szkolnictwie wyższym, które zobowiązuje uczelnie, zarówno publiczne, jak i niepubliczne, do określenia warunków odpłatności za studia w formie umowy pisemnej. Problem w tym, że umowy podpiszą studenci, którzy rozpoczną naukę dopiero w roku akademickim 2006/2007. 561 tys. obecnych żaków wciąż nie będzie mogło negocjować wysokości opłat, reklamować złej jakości usług edukacyjnych i dochodzić swoich praw w sądzie - pisze gazeta.

Umowa nie jest jedynym instrumentem zapewniającym jakość kształcenia - zauważa Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego Najwyższej Izby Kontroli. Kierunki studiów, wymagania kwalifikacyjne nauczycieli akademickich, niezbędną ilość godzin na poszczególnych kierunkach określa ustawa, a na straży przepisów stoją minister edukacji narodowej i sportu oraz Państwowa Komisja Akredytacyjna - podaje dziennik.

Jak działa taki nadzór w praktyce, pokazuje raport NIK o zamiejscowych jednostkach organizacyjnych. W Uniwersytecie Szczecińskim na filologii polskiej studenci zaoczni jednostek zamiejscowych realizowali raptem 36% obowiązkowego programu. Podobnie jest w wielu, nawet bardzo renomowanych, szkołach, np. krakowskiej Akademii Ekonomicznej. W 2003 r. w 123 państwowych szkołach wyższych studenci zostawili ponad 1,92 mld zł, dostając w zamian tylko pokwitowanie. Wówczas dofinansowanie z budżetu państwa wynosiło prawie 5,34 mld zł. Najwięcej na płatnych studiach zarobiły szkoły ekonomiczne, najmniej artystyczne - czytamy w "Gazecie Prawnej".

W 2000 r. Trybunał Konstytucyjny orzekł, że czesne pobierane od studentów nie powinno przekraczać niezbędnych kosztów ponoszonych przez uczelnie na uruchomienie i prowadzenie działalności dydaktycznej. Z raportów NIK (o wyższych szkołach zawodowych i o finansowaniu działalności dydaktycznej) wynika jednak, że w większości uczelni to nie koszty decydują o wysokości opłat, a student nie wie, za co tak naprawdę płaci. W efekcie rok na studiach zaocznych na Wydziale Prawa na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu kosztuje 3970 zł, na Uniwersytecie Jagiellońskim 4400 zł, a na Uniwersytecie Warszawskim 6600 zł - pisze "Gazeta Prawna". (PAP)

d33hfng
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d33hfng
Więcej tematów