Studenci nasilą protesty
Francuscy studenci zapowiedzieli nasilenie kampanii protestów przeciwko ustawie o pierwszej umowie o pracę. Eskalacja protestów ma nastąpić po zapowiedzianym na wtorek strajku powszechnym, jeśli rząd nie uchyli ustawy.
26.03.2006 | aktual.: 06.04.2006 16:31
Bez uchylenia tej ustawy nie może być mowy o ewentualnych negocjacjach - powiedział Xavier Pascal, jeden z przywódców ruchu studenckiego, na spotkaniu 500 delegatów z ponad 80 uczelni, zorganizowanym w Aix-en-Provence w południowo-wschodniej Francji. Celem spotkania była koordynacja działań organizacji studenckich.
We wspólnym oświadczeniu studenci wezwali rząd do dymisji i zapowiedzieli, że 30 marca zablokują stacje kolejowe i główne drogi. Głuchota rządu (na studenckie postulaty) nie osłabia naszej determinacji - podkreślono w oświadczeniu.
Chaos grozi Francji już we wtorek; na ten dzień zapowiedziane są w wielu miastach marsze studentów, a także uczniów z rodzicami, a ogłoszony przez związki zawodowe strajk powszechny może sparaliżować komunikację. Może dojść do kolejnych starć ulicznych policji z młodymi ludźmi, protestującymi przeciwko ustawie, która ułatwia firmom nie tylko ich zatrudnianie, ale też - zwalnianie.
Związkowcy zapowiedzieli w niedzielę, że spotkają się w środę rano - po wtorkowym strajku - żeby zdecydować o kolejnych posunięciach.
W sobotę studenci francuscy w większości zbojkotowali zaproszenie premiera Dominique'a de Villepina do rozmów. Villepin ponownie zaapelował o dialog, zapewniając, że jest gotów do negocjacji w sprawie najbardziej kontrowersyjnych punktów ustawy. Zaproponował też więcej pieniędzy na stypendia, mające dopomóc najbardziej potrzebującym studentom przetrwanie okresu od ukończenia studiów do podjęcia pierwszej pracy.
Studencki protest wspierają wpływowe francuskie związki zawodowe i partie lewicowe, które dostrzegły szansę zaszkodzenia rządzącym konserwatystom prezydenta Jacques'a Chiraca w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
Przeciwnicy ustawy uważają, że doprowadzi ona do powstania pokolenia "pracowników jak chusteczki jednorazowe", których bez podania przyczyn będzie można zwolnić w każdej chwili w ciągu dwuletniego okresu próbnego. W intencji ustawodawcy nowe przepisy mają zachęcić pracodawców do zatrudniania młodych, wśród których bezrobocie we Francji jest największe.
Ustawa o pierwszej umowie o pracę podzieliła też rządzącą partię UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego), która boi się o swoje szanse wyborcze. Ustawa może stać się bronią w walce między de Villepinem a szefem UMP, ministrem spraw wewnętrznych Nicolasem Sarkozym, który zdystansował się już nieco i zaapelował, by ustawę wprowadzić tylko na pół roku tytułem próby.
Villepin twierdzi, że kwestionowana przez studentów ustawa zmniejszy bezrobocie wśród młodych ludzi, wynoszące obecnie 22 proc., a sięgające nawet 50 proc. w niektórych rejonach, w gdzie w listopadzie zeszłego roku wybuchły zamieszki.