Strzelać nie kazano?
Jeszcze nie umilkły echa prowadzonej w lutym tego roku kontroli w gliwickiej jednostce wojskowej, po której o mało nie doszło do jej likwidacji, gdy wpadliśmy na trop kolejnego skandalu. Dwaj oficerowie ukryli w lesie tysiące sztuk amunicji!
07.10.2003 | aktual.: 07.10.2003 08:59
Wizyta reporterów "DZ" w prokuraturze wojskowej częściowo potwierdziła rewelacje anonimowego informatora, twierdzącego że podczas przeformowywania jednostki wykazano spore nadwyżki amunicji i nieewidencjonowanej broni. By uniknąć kłopotów z superatą część "arsenału" zakopano w lesie. Resztę ukryto na terenie jednostki.
W ubiegły piątek podejrzanych o ukrycie amunicji dwóch oficerów aresztowano na trzy miesiące. Żandarmeria we wskazanym przez informatora miejscu w lesie w okolicy Taciszowa znalazła 7 tysięcy sztuk amunicji strzeleckiej o wartości 14 tysięcy złotych. To nie wszystko: w drewnianych skrzyniach, pod podłogą jednego z budynków gospodarczych w jednostce, odkryto 30 opakowań amunicji smugowej i 49 do karabinku 7,62 mm, 77 magazynków do kałasznikowów, 13 do PM63, po dwa do karabinu snajperskiego SWD, P64 i PM43.
Dowódcą zredukowanych liczebnie "brązowych beretów" został ppłk dypl. Marek Sielski.
- W piątek mieliśmy jedynie kontrolę sprawdzającą harmonogram rozformowywania starej brygady. Nic nie wiem o tej sprawie. Oficjalnie nie dostałem żadnego dokumentu - stwierdził ppłk Sielski.
Elżbieta Adryańska