Strażnicy własnej kieszeni
Na kary po dziesięć miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata skazał Sąd Rejonowy w Łodzi dwóch byłych strażników miejskich oskarżonych o przyjęcie 100 złotych łapówki od dziennikarza jednej z lokalnych gazet. Łapówka była prowokacją dziennikarską.
25.08.2003 14:55
Jak ustalono, w kwietniu 2002 roku dwaj strażnicy miejscy - 49- letni Stefan B. i 37-letni Dariusz P. zauważyli samochód, który w niedozwolonym miejscu wjechał do lasu na rogatkach Łodzi w pobliżu trasy Łódź-Warszawa. Strażnicy zagrozili kierowcy wypisaniem mandatu, jednak odstąpili od tego za 100 złotych łapówki. Kilkanaście minut później zostali zatrzymani przez policję. W ich samochodzie znaleziono część wręczonych im wcześniej banknotów.
W trakcie postępowania przygotowawczego jeden z podejrzanych przyznał się do winy. Jednak przed sądem obaj strażnicy nie przyznali się do zarzucanego im czynu. Prokurator żądał dla oskarżonych kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu na pięć lat. Obrońca wnosił o uniewinnienie.
Zdaniem sądu, wina oskarżonych nie budzi wątpliwości, a podstawowe znaczenie dla sądu miały zeznania dziennikarza. Według sądu, nie ma żadnych powodów, by tym zeznaniom odmawiać wiarygodności. Wyrok nie jest prawomocny.
Według "Expressu Ilustrowanego", dziennikarskie śledztwo dotyczyło sprawy wymuszania łapówek przez strażników miejskich od klientów prostytutek w lesie na obrzeżach Łodzi. Dziennikarz tej gazety wręczył strażnikom łapówkę, gdy siedział w samochodzie z prostytutką. Jego zdaniem, była to dziennikarska prowokacja, a strażnicy grozili mu mandatem za wjazd autem do lasu, mimo że nie mieli obowiązku jego wystawienia (takie uprawnienia ma straż leśna).
Prokuratura, uwzględniając m.in. motyw działania, umorzyła postępowanie w stosunku do dziennikarza z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu. Ze względu na brak dowodów postępowanie zostało umorzone także w części, w której dziennikarz informował o popełnianiu w przeszłości tego rodzaju przestępstw przez innych strażników miejskich.