Strach w oddziale dializ
Chociaż dyrekcja szpitala im. Kopernika robi wszystko, by uciszyć tzw. aferę dializową, atmosfera w oddziale dializ staje się coraz bardziej napięta. Chorzy boją się przychodzić na kolejne zabiegi, a lekarze dostają anonimy z pogróżkami.
W szpitalu pojawili się też adwokaci, którzy proponują pacjentom swoją pomoc w walce o odszkodowanie.
Afera w oddziale dializ wybuchła w połowie sierpnia, gdy prokuratura zarzuciła jego ordynatorowi Januszowi F. narażanie pacjentów na niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia. Jest podejrzany o podawanie im substancji do dializ, które nie posiadały wymaganych atestów. Preparaty dostarczała i płyn do zabiegów przygotowywała konkubina lekarza Maria T., której przedstawiono zarzuty produkcji i sprzedaży leków bez zezwolenia. Specjaliści z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego orzekli, że używany w szpitalu chlorek wapnia nie powinien być stosowany w lecznictwie.
- Boimy się każdej wizyty w tym miejscu, ale nie możemy zrezygnować, bo nikt inny nas nie przyjmie - powiedziała nam jedna z dializowanych wczoraj w szpitalu pacjentek. - Chociaż oficjalnie nikomu nie udowodniono jeszcze winy, ja jestem przekonana, że dostawaliśmy złe płyny. Byłam leczona w wielu szpitalach, ale tylko po tutejszych dializach bardzo często wymiotowałam i miałam wodę w płucach. Dopiero od niedawna, gdy szpital sprowadza płyn z innego źródła moje dolegliwości ustąpiły.
Wczoraj dyrekcja szpitala odmówiła wszelkich rozmów w sprawie afery dializowej. Dyr. Józef Tazbir nie wyraził też zgody na rozmowę dziennikarza z lekarzami i pacjentami z oddziału.
Ordynator Janusz F. ma wrócić do pracy na początku listopada, ale już nie jako ordynator. Będzie pracował w przyszpitalnej poradni.
(mac), (cp)