Stój, bo strzelam bez polisy

Dziennik przypomina, że trwa prokuratorskie śledztwo w sprawie zastrzelenia motocyklisty podczas policyjnej blokady na sprawców napadu w Chodlu na Lubelszczyźnie i przytacza inne policyjne "wpadki".

Jacek J. z Białych Błot dwa lata temu jechał wraz z narzeczoną autem. Jego samochód we Władysławowie koło Żnina został ostrzelany przez policjantów. Funkcjonariusze "polowali" wówczas na sprawców napadu na tira. Usiłowali zatrzymać samochód, którym jechał Jacek J. Mężczyzna wziął ubranych w kamizelki i używających nieoznakowanego radiowozu policjantów za bandytów i zaczął uciekać. Oskarżono go o niezatrzymanie się do kontroli i potrącenie policjanta - czytamy w gazecie.

Sąd w Szubinie w pierwszej instancji uniewinnił Jacka J., ale prokuratura złożyła zażalenie i w drugiej instancji nakazała ponowne rozpatrzenie sprawy. Sam Jacek J. złożył skargę na policjantów, zarzucając im przekroczenie uprawnień. Sąd nie dopatrzył się ich winy i wydał wyrok uniewinniający. Wyrok jest prawomocny.

Danuta B. z Osowej Góry opowiada dziennikowi jak to wczesnym rankiem 9 maja na posesję, na której mieszka, wtargnął oddział antyterrorystów z Rzeszowa. Policjanci wyciągnęli jej męża z domu, rzucili na ziemię, przyłożyli mężczyźnie lufę karabinu do głowy i dopiero kiedy zajrzeli w jego dokumenty, stwierdzili, że zatrzymali nie tego człowieka, co trzeba.

Mąż miał podjąć pracę w pobliskiej firmie, ale przez to widowisko pracodawca stracił do niego zaufanie i z posady nici. Pogorszył się też stan psychiczny męża- mówi Danuta B. i dodaje, że do dzisiaj nie usłyszeli od policji słowa "przepraszam".

Nie jesteśmy jako instytucja ubezpieczeni na wypadek szkód spowodowanych naszymi pomyłkami. Każdy policjant może zawrzeć takie ubezpieczenie indywidualnie- mówi "Expressowi Bydgoskiemu" rzecznik kujawsko-pomorskiej policji nadkom. Jacek Krawczyk. (PAP)