Starcia w al-Kut
Do wymiany ognia między sadrowskimi
rebeliantami a irackimi siłami bezpieczeństwa dochodziło w polskiej strefie
stabilizacyjnej w Iraku - podano w Obozie Babilon.
Kut jest stolicą prowincji Wasit, leży 160 km od Bagdadu.
Rzecznik Wielonarodowej Dywizji Centrum-Południe ppłk Artur Domański zaprzeczył informacjom zachodnich agencji o ostrzałach, jakich rano miały dokonać amerykańskie siły specjalne i o wynikających z nich ofiarach wśród ludności cywilnej.
Co najmniej siedmiu Irakijczyków zginęło, a 34 zostało rannych w piątek o świcie w walkach w Kucie - podała m.in. AFP, cytując źródła medyczne w mieście. Wg francuskiej agencji, zabici i ranni to ofiary ataku, jaki siły USA przypuściły przed świtem na domniemane pozycje bojowników Armii Mahdiego w dzielnicy Izzat.
Korespondent PAP w Iraku dowiedział się wcześniej z dobrze poinformowanego źródła, że siły USA wiedzą, jakie pozycje zajmują partyzanci, "lecz do tej pory pod te pozycje nie podchodziły".
Dowódca wielonarodowej dywizji generał Andrzej Ekiert poinformował, że w Kucie oraz Karbali odbyły się w piątek demonstracje przeciw bezczeszczeniu szyickich świątyń przez zwolenników radykała Muktady al-Sadra.
W al-Kut przeciw al-Sadrowi manifestowali mieszkańcy miasta po wyjściu z jednego z meczetów. Podobnie było w Karbali -powiedział Ekiert. Jaki więc sens miałoby rzekome wprowadzanie do al-Kut wojsk amerykańskich - dodał polski dowódca, nawiązując do doniesień zachodnich agencji o udziale Amerykanów w walkach w Kucie.
Uchwałę (w sprawie antysadrowskich protestów) wydała w piątek także rada szejków w al-Kut, potępiając sadrystów, namawiając przy tym szyitów do przeciwstawienia się rebelii oraz do podjęcia współpracy z irackimi siłami bezpieczeństwa - dodał Domański.