Starcia w Afganistanie
Czterech członków amerykańskich
służb specjalnych zginęło w sobotę w trakcie operacji wojskowej w
prowincji Zabul na południu Afganistanu, o około 380 km na
południowy zachód od stolica kraju, Kabulu - podało dowództwo sił
USA.
30.05.2004 | aktual.: 30.05.2004 08:55
Operacja przebiegała w regionie w którym dochodzi regularnie do ataków ze strony bojowników islamskich, w tym resztek ugrupowania talibów oraz sieci terrorystycznej Al-Kaida.
Jest to jedna z największych jednorazowych strat amerykańskich w ciągu ponad trzech lat trwania antyterrorystycznych operacji amerykańskich w Afganistanie.
Od końca 2001 roku, kiedy to USA rozpoczęły inwazję na ten kraj w celu obalenia talibów i usunięcia Asamy bin Ladena i jego organizacji Al-Kaida, korzystających z talibskiego schronienia, w Afganistanie zginęło 90 Amerykanów, z tego 56 w trakcie działań bojowych.
Mniej więcej w tym samym czasie w nocy z soboty na niedzielę nadeszła informacja, iż jedno z afgańskich ugrupowań partyzanckich, najprawdopodobniej talibowie, zaatakowało w sobotę wieczorem w czterech różnych miejscach obiekty rządowe w prowincji Halmand, również na południu kraju, zabijając 7 żołnierzy sił rządowych i tracąc 4 własnych. 20 żołnierzy zostało rannych w wyniku tych ściśle skoordynowanych ataków.
Sobotnie wydarzenia są kolejnymi przejawami nasilania się działalności ugrupowań islamskich na południu Afganistanu. We wtorek w Kandaharze, będącym jednym z głównych ośrodków na południu kraju, poinformowano o zakrojonej na dużą skalę antypartyzanckiej operacji sił rządowych, wspieranych przez lotnictwo amerykańskie.
W wyniku nalotów przeprowadzonych w jej trakcie zginęło co najmniej 20 partyzantów, najprawdopodobniej talibów. Operacja przeprowadzana była w regionie miasta Spin Boldak, w pobliżu granicy z Pakistanem.
Helmand, Kandahar i Zabul były ośrodkami panowania islamskich talibów przed obaleniem ich władzy przez siły koalicyjne pod wodzą Stanów Zjednoczonych w końcu 2001 roku.
