PolskaStalowa wojna

Stalowa wojna

W woj. lubuskim kradzież szyn kolejowych to prawdziwa plaga. Złodzieje rozkręcają nawet tory na liniach, po których jeżdżą pociągi - alarmują kolejarze - donosi "Gazeta Lubuska".

18.03.2004 07:00

W ciągu ostatnich kilku miesięcy cena złomu podskoczyła ponad dwukrotnie. U nas ze złomu żyje bardzo dużo ludzi. Bardziej obrotni to nawet kupili samochody, aby wozić złom do punktów w Zielonej Górze, gdzie płacą więcej" - mówi pragnący zachować anonimowość szef jednego z punktów w Krośnie Odrz. "Drobni zbieracze w ciągu jednego dnia mogą zarobić 15-20 zł. Bardziej obrotni mają dniówkę nawet po 100 zł" - informuje dziennik.

Zarobek ten nie zawsze jest jednak uczciwy. W woj. lubuskim ginie wszystko co udaje się sprzedać: pokrywy studzienek ściekowych, ogrodzenia z siatek stalowych, elementy wind, rynny, klamki, nagrobne krzyże, znaki drogowe. W Świebodzinie jeden mężczyzna zginął w trakcie kradzieży części stacji transformatorowej, jego kolega został ranny. W Lubsku poszukiwacz złomu został zmiażdżony gruzem, gdy demontował halę upadłej fabryki - wylicza gazeta.

Przestępcy szczególnie upodobali sobie tory kolejowe. "W woj. lubuskim kradzieży torów jest wyjątkowo dużo. Ukradziono już kilometry szyn. Są ośrodki, gdzie ginie ich najwięcej, np. na nieczynnych trasach Lubsko-Krosno Odrz., Dychów-Stary Raduszec, Sulechów-Świebodzin" - mówi Waldemar Osypiński, dyrektor PKP Polskie Linie Kolejowe zakład w Zielonej Górze - informuje "Gazeta Lubuska". (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)