Spekulant w koloratce
Prezydent Kołobrzegu ujawnił, że ksiądz,
który kupił w mieście 108 ha, chce na nich w spekulacyjny sposób
zarobić 2,4 mln zł. Duchowny z kolei zarzuca kołobrzeskim władzom,
że nie reagują na jego ofertę, informuje "Trybuna".
23.07.2005 | aktual.: 24.07.2005 09:57
Teren, na którym kiedyś ćwiczyły jednostki kołobrzeskiego garnizonu, ksiądz Andrzej Czerwiński z Gdyni kupił w ub.r. od Agencji Mienia Wojskowego. Za parcelę o powierzchni ponad kilometra kwadratowego zapłacił 1,4 mln zł. "Trybuna" twierdzi, że to niewiele jak na ceny gruntów w tym największym polskim kąpielisku.
Teren ten jednak leży w strefie ochronnej złóż borowiny i jakakolwiek działalność gospodarcza na tym obszarze nie wchodzi w grę. Mimo to proboszcz od św. Andrzeja Boboli na Oksywiu planował zbudowanie tam całego osiedla mieszkaniowego oraz kilku pensjonatów i hoteli. Widocznie liczył, że sukienka duchowna sprawi, że prawicowe władze miasta staną się ślepe i głuche i wydadzą pozwolenie na budowę.
Ksiądz się jednak przeliczył. Sprawa stała się głośna i Ratusz obwieścił stanowczy protest wobec wniosku o przekwalifikowanie gruntu na tereny budowlane, ratując tym samym przed zniszczeniem cenne złoża borowiny.
Zbesztany przez swych przełożonych ksiądz zaproponował miastu odkupienie gruntów. Ale bynajmniej nie za cenę jaką za nie zapłacił. Zażądał ponad 3,8 mln zł, co dałoby mu na czysto 2,4 mln zł. To już nawet prawicowy prezydent miasta nazwał spekulacją - pisze "Trybuna". (PAP)