Sopot grozi Gdańskowi
Sopoccy radni stawiają ultimatum władzom Gdańska. Grożą, iż jeżeli w ciągu kilku tygodni nie wyjaśni się kwestia finansowania przez Gdańsk budowy tzw. Drogi Zielonej anulują decyzję o zmianie granic miasta.
Problemem jest brak zabezpieczenia środków na budowę drogi w budżecie Gdańska. Małżeństwem z rozsądku nazwał w piątek sopocki radny Platformy Obywatelskiej - Lesław Orski - trwającą od ośmiu lat współpracę Gdańska i Sopotu w sprawie budowy Wielofunkcyjnej Hali Sportowo-Widowiskowej.
Wszystko wskazuje na to, iż na sielankowym dotychczas obrazie owego małżeństwa pojawiła się pierwsza poważniejsza rysa. Troszkę w naszym związku zazgrzytało i nie jest to winą Sopotu - grzmiał z mównicy Cezary Jakubowski, wiceprzewodniczący Rady Miasta Sopotu.
Najważniejszym elementem układu komunikacyjnego hali ma w przyszłości być tzw. Droga Zielona. Jesienią tego roku oba miasta mają aplikować o dofinansowanie tej inwestycji z Regionalnego Programu Operacyjnego.
Liczyć mogą na zwrot do 50% kosztów budowy drogi, które szacuje się łącznie na 160 mln zł. Oznacza to, iż zarówno Sopot, jak i Gdańsk muszą z własnego budżetu wyłożyć po 40 mln zł. Sopot pieniądze te ma od dawna zabezpieczone. Jak się okazuje, Gdańsk niestety nie.
Od strony dokumentacji wszystkie prace trwają - uspokajał wczoraj Marcin Szpak, wiceprezydent Gdańska, który, jako gość, pojawił się na sesji. Dwa miesiące temu musieliśmy jednak podjąć bardzo drastyczne działania dotyczące naszego wieloletniego planu inwestycyjnego. Owe działania to wykreślenie z planu inwestycji za około 140 mln zł.
Powodem jest obcięcie dofinansowania na budowę Centrum Solidarności oraz konieczność samodzielnego sfinansowania powstającego w Gdańsku stadionu. Problem w tym, iż gdańscy radni na kolejnych sesjach, mimo wcześniejszych ustaleń z Sopotem, nie przyjęli nowego wieloletniego planu inwestycyjnego ani też porozumienia dotyczącego współpracy obu miast przy budowie Drogi Zielonej.
Czarę goryczy przelała ostatnia korespondencja między prezydentami Gdańska i Sopotu. Wynikało z niej, że układ komunikacyjny hali nie jest dla władz Gdańska priorytetem i właśnie to zaniepokoiło naszych radnych - tłumaczy Paweł Orłowski, wiceprezydent Sopotu.
Na ultimatum sopockich radnych Szpak zareagował nerwowo. Taka uchwała byłaby czymś bardzo, bardzo złym dla naszej współpracy. Nie powinniśmy wytaczać takich armat - mówił.
Wszystko wskazuje jednak na to, iż szantaż okazał się skuteczny. Na początku dyskusji, zanim z ust radnego Jakubowskiego padła groźba dotycząca anulowania uchwały o zmianie granic, Szpak mówił, iż sprawa powinna wyjaśnić się do końca wakacji.
Pod koniec dyskusji zmienił zdanie i obiecał, iż stanowisko w sprawie źródeł finansowania budowy Drogi Zielonej gotowe będzie jeszcze w lipcu. W tej chwili nie potrafię podać żadnych konkretów - powiedział Szpak, po zakończeniu sesji. Przyznał jednak, iż władze Gdańska mają spory problem
Piotr Weltrowski