"Solidarność" pikietowała Media Markt
Około 100 działaczy "Solidarności" pikietowało przez godzinę przed Media Markt w Gdańsku, z którego zwolniono przywódcę zakładowej "S". Protestujący żądali przywrócenia go do pracy i respektowania praw związkowych i pracowniczych.
W tym roku przypada 25. rocznica stanu wojennego. Muszę z przykrością i żalem stwierdzić, że pewne praktyki, szykany i represje rodem z tamtego czasu stosowane są w wolnej Polsce, że firma Media Markt znajdzie się na sztandarach jako przykład tej firmy, która kontynuuje te szykany, że również dzisiaj za działalność związkową wyrzuca się z pracy ludzi - mówił do związkowców, rozpoczynając manifestację szef "S" Janusz Śniadek.
Podczas pikiety wejście do sklepu obrzucono jajami, wybuchały petardy. Później doszło do przepychanek kilku związkowców z ochroniarzami obiektu, którzy nie chcieli ich wpuścić do środka. Policja nie interweniowała.
Dyrektor sklepu nie spotkał się z protestującymi. Podczas spotkania z dziennikarzami Grzegorz Radzikowski zaprzeczył, by Andrzeja Rosińskiego zwolniono za działalność związkową. Pan Andrzej został zwolniony za ciężkie naruszenie obowiązków pracowniczych, a nie za działalność związkową - powiedział.
Dyrektor zapewnił, że w sklepie związek działa normalnie, a on nie utrudnia jego działalności.
Pytany o swoją wypowiedź, cytowaną w mediach, dotyczącą tego, że cała załoga będzie żałowała założenia związku, oświadczył, że wyrwano ją z kontekstu i nie taki był jej sens. Radzikowski powiedział też dziennikarzom, że nie obawia się pikiety przed jego domem, którą zapowiedzieli związkowcy.
Rosiński stracił pracę 15 września. Według dyrekcji Media Markt, dopuścił się "ciężkiego naruszenia podstawowych obowiązków pracowniczych". Miał zniszczyć pisemną skargę klientki dotyczącą jego osoby.
Według związkowców przyczyną zwolnienia Rosińskiego z pracy było poinformowanie trzy dni wcześniej dyrekcji Media Markt o zarejestrowaniu na terenie sklepu 15-osobowej komisji zakładowej "S".