Sojusz czeka na zbawcę
Aleksander Kwaśniewski nie wyklucza, że jeśli w 2005 roku SLD przegra wybory parlamentarne, stanie na czele lewicy - dowiedziała się "Rzeczpospolita" z wiarygodnych źródeł w Pałacu Prezydenckim.
Według "Rz", część polityków SLD, w tym członków kierownictwa, odnosi się do tego pomysłu entuzjastycznie, uważając, że taki scenariusz mógłby być zbawczy dla Sojuszu.
Prezydent Aleksander Kwaśniewski w nieoficjalnej rozmowie na początku grudnia miał powiedzieć, że po wyborach parlamentarnych w 2005 roku przypuszczalnie trzeba będzie "pozbierać" szczątki partii lewicowej. Dał też do zrozumienia, że mógłby wziąć na siebie rolę odnowiciela lewicy - pisze "Rz".
Przyszłość Aleksandra Kwaśniewskiego po zakończeniu drugiej kadencji prezydenckiej nieraz zaprzątała uwagę obserwatorów sceny politycznej. Prezydent do niedawna zapewniał (czemu nikt nie wierzył), że nie myśli, co będzie robił od stycznia 2006 roku. Teraz już nie tylko o tym myśli, ale i mówi - podkreśla "Rz".
"Mam trzy wyjścia: dokończyć kadencję i zająć się czymś innym niż polityka, znaleźć dla siebie miejsce w strukturach europejskich lub międzynarodowych albo w 2005 roku zbierać lewicę do kupy przed wyborami parlamentarnymi bądź po nich" - miał powiedzieć Aleksander Kwaśniewski podczas jednego z zamkniętych spotkań w Pałacu Prezydenckim. (PAP)